JEDYNA DROGA
"Kościół nie zbawi duszy twej,
Ani nie zgładzi twoich zmaz,
Bo tylko Chrystus zbawi cię,
Wyzwoli cię w swej łaski czas."
Jeśli jesteś sprawiedliwy i jeśli ta sprawiedliwość
pochodzi z ciebie samego, to nigdy nie zbliżysz się do
Chrystusa. "Nie przyszedłem wzywać sprawiedliwych,
lecz grzeszników do pokuty" (Łukasz 5: 32) - powiedział
Jezus. Czy jesteś sprawiedliwy? To w takim razie,
przyjacielu, nie potrzebujesz Chrystusa. "Nie jestem zdziercą, nie jestem
niesprawiedliwy ani nie jestem cudzołożnikiem" powiedział Faryzeusz. "Nie
jestem grzesznikiem, jako ten celnik. Jestem sprawiedliwy". Lecz celnik,
patrząc w ziemię i bijąc się w piersi, szeptał - "Boże, bądź miłościw mnie
grzesznemu". Jezus usprawiedliwił celnika, a potępił faryzeusza (Łukasz
18: 9-14). Wiesz, że nie jesteś sprawiedliwy.
Dlaczego nie życzyłbyś sobie, by twoi przyjaciele znali twe myśli? Czy
myślisz, że jesteś gotów stanąć w obliczu świętego Boga? Mówisz mi, że
nie ma kurzu w tym pokoju? Ale wpuść tu promień słońca i popatrz! Czy nie
ma kurzu? Miliony, miliony pyłków unoszą się w powietrzu.
Powiadasz, że jesteś sprawiedliwy. Ale zaczekaj
chwilę. Pozwól, by promień świętości Bożej wszedł do twe o serca. I co?
Ujrzysz zepsucie, nikczemność zmazy, słowem - grzech.
Piotr wołał - "Jestem człowiekiem grzesznym,
Panie!
Hiob wołał - "Jestem nikczemny",
Izajasz powiedział - "Biada mi!"
Mężowie ci byli przykładni i prawi, najbardziej
moralni i sprawiedliwi w swej epoce. Lecz gdy ujrzeli Pana, ujrzeli samych
siebie.
Oto świadectwo pewnego człowieka, który był zatrudniony
w wymiarze sprawiedliwości jako kat:
"Byłem zawsze bogobojnym, religijnym człowiekiem.
Starałem się żyć uczciwie i moralnie i starałem się postępować z bliźnimi
w myśl złotej zasady. Starałem się być dobrym małżonkiem i dobrym ojcem.
Jeśli kiedykolwiek zbłądziłem, to nie z braku szczerych wysiłków." Brzmi
to dobrze. Nieprawdaż? Lecz tkwi w tym fałsz. Na pierwszy plan wybija się
ludzkie "ja". Człowiek ten mówi o swojej uczciwości i moralności i o wysiłkach
dla stosowania się do złotej zasady. A gdzie Chrystus? Nie ma tu o Nim
wzmianki. Człowiek ten pretenduje do religijności, ale nie do zbawienia.
Nie ma tu wzmianki o odrodzeniu ani o przyjęciu Chrystusa. Człowiek ten
chce być sam sobie zbawcą i opiera swą nadzieję na własnej uczciwości.
Ten fundament jest fałszywy. Ale przecież miliony ludzi tak myśli.
A czy ty chcesz również polegać na własnej prawości`?
Przyjacielu, wiesz że nie jesteś sprawiedliwy. Jeśli porównywasz się z
innymi ludźmi, to takie porównanie może wypaść na twoją korzyść; lecz jeśli
oceniasz się wedle miary Bożej, to jakże bliski jesteś zguby! Bóg żąda
doskonałej sprawiedliwości i jeden jest tylko, który taką doskonałość posiada:
Jezus Chrystus. Jeśli przyoblekłeś się w Jego sprawiedliwość, to możesz
być zachowany. Jeśli nie, będziesz potępiony. Możesz czynić dobro, na jakie
cię stać, lecz to, co najlepsze w
tobie nie ostoi się przed Bogiem. Ale czy rzeczywiście
czynisz to, co najlepsze? Wiesz, że tak nie jest. Za każdym razem możesz
zrobić coś lepszego, niż poprzednio, a zatem nie zrobiłeś jeszcze tego,
co najlepsze.
I nikt nie może tego uczynić. Bądź uczciwy i
przyznaj, że tak jest istotnie. Nie robisz tego, co najlepsze i wiesz,
o tym. Tak, przyjacielu, potrzebny ci jest Chrystus. Tylko weselna szata
Jego sprawiedliwości może cię zachować. Jak syn marnotrawny musisz odrzucić
nikczemne łachmany i dać się przyoblec Jezusowi szatą bez skazy. Okryj
się Jego zasługami, nie swoimi.
"Uczynki nie zbawiły mię,
Ani gorliwość, ani łzy,
To Jezus Chrystus zbawił mię,
On winy me wziął na swój krzyż.
[początek]