Kraków, dnia 2000-12-27.
Chcąc opowiedzieć o swojej drodze do Chrystusa, muszę sięgnąć okresu, gdy miałem ok. 7 lat. Wtedy po raz pierwszy usłyszałem o czymś takim jak "Pismo Święte".
Był to okres, gdy posiadanie "Pisma Świętego" było rzadkością, a nabycie go od księży graniczyło z cudem. Dlatego też, mój tato kupił "Pismo Święte" od kolegi z pracy. Była to Biblia Gdańska. Po upływie około dwóch lat od tego momentu, tato został członkiem kościoła Adwentystów Dnia Siódmego, jako że wspomniany kolega z pracy wskazał mu prawdziwy Dekalog, napisany palcem Bożym.
Mogłem mieć wtedy jakieś 11 lat, gdy tato zapytał mnie czy zechcę chodzić z nim do zboru. Słysząc przychylną odpowiedź, mimo, iż mama się sprzeciwiała, postanowił, że kiedyś ja sam wybiorę drogę, którą pójdę, a do tego czasu, będę chodził i do kościoła powszechnego i do zboru ADS. Tak więc mama wymusiła na mnie, bym został ministrantem, a tato kupił mi moją własną Biblię.
W niedługim czasie (nie pamiętam, czy upłynął jeden rok), sytuacja zmieniła się o tyle, że tato wraz z wspomnianym już kolegą z którym pracował, znaleźli się w grupie osób oderwanej od kościoła ADS. Był to szczęśliwy dla mnie okres, gdyż osoby z którymi się spotykaliśmy rozpoczęły wspólne studium Biblii, zamiast "Lekcji Biblijnych" kościoła ADS i moja znajomość "Pisma Świętego" pogłębiała się.
Początek siódmej klasy szkoły podstawowej, był końcem moich stosunków z kościołem katolickim. Zostałem wywołany do odpowiedzi przez księdza i osądźcie sami czy był to przypadek: ksiądz kazał mi powiedzieć 10 przykazań. Zapytałem: - Które? Rozmawialiśmy przez 2 godziny, a 60-cioro dzieciaków słuchało. Skończyło się to tak, że ksiądz został wysłany na misję za granicę, ja przestałem chodzić na religię, a dzięki jednej pani nauczycielce miałem obniżoną ocenę z zachowania i dwie oceny dostateczne z przedmiotów, których uczyła. Ale cóż to znaczyło wobec tego, że koledzy dopytywali się o Boży Dekalog.
Ależ ja byłem szczęśliwy! Nareszcie wolny! I chociaż czasy nie były łatwe: kryzys lat osiemdziesiątych, problemy z wolnymi sobotami w szkole średniej i policealnej, to wspominam tą dekadę bardzo ciepło. Jednocześnie obserwowałem wzloty i upadki mojego ojca. Jego próby walki z nałogami. Zawsze zapewniał mnie, że to tylko pojedyncze wpadki, że dał się namówić... - ja wierzyłem. Wierzyłem w jego intencje, wierzyłem w pomoc ze strony Chrystusa. Dlatego też poparłem jego decyzję wyjazdu za granicę. Myślałem, że zmiana towarzystwa i jego chęć walki poskutkują.
Dzisiaj nie wierzę w żadne ludzkie wysiłki. Wierzę tylko Chrystusowi. Dzisiaj, każdemu, który mówi, że walczy, odpowiem, że przegra! To Jezus Chrystus musi zwyciężyć za nas, my nie możemy pomóc w żaden sposób. Na tym polega wiara.
Swoją wygraną powierzyłem Jezusowi w 1989 roku. Mam tą nadzieję, że "żyje we mnie Chrystus", a moje uczynki są uczynkami wiary.
Moje świadectwo nie było by pełne, gdybym nie wspomniał o roli jaką odegrał w moim duchowym wzroście nie żyjący już brat, Andrzej Włodarczyk - ów kolega z pracy z mojego ojca. To on nauczył mnie słuchać słów zawartych w Biblii, by nic nie dodać i nic nie ująć, bo "co nadto jest, od Złego pochodzi". Zakończę pytaniem które często stawiał: "Któremu Kościołowi Jezus Chrystus dał gwarancję zbawienia?". Życzę czytającym te słowa, by znaleźli Ten Kościół.
Andrzej Sikora
e-mail: asikora@own.pl
kontak z autorem serwisu
Sylwestrem Szady |
Adres serwisu:
http://www.eliasz.pl
Chrzescijanski Serwis Promocyjny
Ostatnie zmiany: 27.12.2000 r.