poprzedni nastepny
linki autorzy opracowań książki kontakt lista tematyczna lista chronologiczna strona główna  

Jonatan Dunkel



Który Kościół jest Kościołem Bożym?



Pismo Święte mówi, że w czasach końca Bóg miał mieć na ziemi swój Kościół, który nazwany jest Resztką, albo Kościołem Ostatków (Ap.12:17). Jak go odnaleźć? Na świecie jest tak wiele denominacji, a także tysiące niezależnych Kościołów. Nie starczyłoby zapewne życia, aby je wszystkie odwiedzić, a cóż dopiero, gdyby chcieć poznać ich nauki i stwierdzić, który spełnia biblijne kryteria Kościoła Ostatków.

Wkrótce przyjrzymy się biblijnej odpowiedzi na pytanie: Który Kościół jest prawdziwy? Teraz jednak odpowiedzmy sobie: Czy nie byłoby lepiej, gdyby zamiast setek był tylko jeden czy dwa Kościoły? Tak było jeszcze 500 lat temu. Wtedy był tylko jeden Kościół, ale za to pogrążony w takim odstępstwie. Kościół ten oddalił się od wielu biblijnych nauk, wprowadzając pogańskie praktyki, takie jak kult obrazów i relikwii, kult ludzi, odpusty. Kościół ten miał całkowity monopol na religię, a przy tym ogromny wpływ na politykę i władze świeckie, toteż przy ich pomocy prześladował i mordował na stosie tych wszystkich, którzy nie zgadzali się z jego praktykami, albo nie chcieli uznać autorytetu papiestwa. Nigdy świat nie był pogrążony w takiej ciemności, jak w wówczas. Nie przypadkiem okres ten nazywa się ciemnym średniowieczem.

Lepiej, że jest wiele Kościołów, a żaden nie ma monopolu, ani takiego wpływu na władze świeckie, jak średniowieczny Kościół, gdyż dzięki temu doktryny żadnego nie mogą być narzucane społeczeństwu świeckim ramieniem, tak jak to było w średniowieczu czy też jest do dziś w wielu arabskich krajach, gdzie rezultatem jest nietolerancja i prześladowanie mniejszości.

Jak doszło do tego, że powstały inne Kościoły? Otóż katolicki zakonnik Marcin Luter miał w swoim klasztorze rzadką w średniowieczu sposobność, aby studiować Pismo Święte, zresztą przykute do muru, tak iż trzeba było czytać na stojąco w ciemnym korytarzu. Luter odkrył w Piśmie Świętym wielką prawdę o zbawieniu z łaski przez wiarę, a więc, że człowiek jest zbawiony dzięki temu, co Chrystus zrobił dla nas na krzyżu, nie za dzięki ludzkim uczynkom. W owych czasach, gdy Pismo Święte było prawie nieznane, a jego lektura zakazana. Kościół nauczał, że do zbawienia konieczne są sakramenty i akty pokuty, stąd wielka była popularność odpustów, które papież sprzedawał na prawo i lewo, żeby zarobić na Kaplicę Sykstyńską i inne wydatki. Luter dowiedział się z Pisma Świętego, że człowiek jest zbawiony z łaski, dzięki temu, co Chrystus uczynił na krzyżu, a nie dla swoich niedoskonałych uczynków czy też odpustów, na które mogą sobie pozwolić bogaci, ale nie biedni.

Luter nie zamierzał odejść z Kościoła rzymskiego. Wierzył, że kiedy jego zwierzchnicy zobaczą to, co on odkrył w Piśmie Świętym, uradują się, tak jak on z Dobrej Nowiny, o zbawieniu i przyjmą ją chętnie. Czekało go jednak wielkie rozczarowanie. Hierarchia Kościoła rzymskiego odrzuciła tę biblijną prawdę. Zamiast połączyć się z Marcinem Lutrem w głoszeniu jej, nakazali mu ją porzucić i zdać się na łaskę Kościoła. Kiedy Luter poprosił, aby wykazano mu błąd z Pisma Świętego, wówczas papież ekskomunikował go jako heretyka, a ludzie nasłani przez Kościół próbowali go zabić.

Luter był więc zmuszony założyć nowy Kościół. Tak powstał Kościół luterański. Marcin Luter zdawał sobie sprawę, że w Piśmie Świętym jest więcej prawd, w które wierzyli apostołowie, a które Kościół zagubił w średniowieczu, ale wiedział, że ludzie nie są w stanie przyjąć wszystkich naraz. Wierzył jednak, że Bóg krok po kroku będzie wyprowadzał swój lud ze średniowiecznego odstępstwa, także po jego śmierci.

Kiedy jednak Marcin Luter zmarł stała się smutna rzecz. Otóż jego zwolennicy zebrali wszystkie zasady wiary, których nauczał Luter i postanowili wierzyć w to, co on. Jeśli więc Luter w co nie wierzył, albo czego sam nie zbadał w Piśmie Świętym, to i oni w to nie wierzyli, nawet jeśli była to prawda wyznawana przez Kościół apostolski. Zamiast więc, tak jak Marcin Luter, przyjąć Pismo Święte jako decydujące w sprawach wiary, ograniczyli się tylko do tego, do czego doszedł Luter.

Pojawili się ludzie, którzy chcieli pójść dalej. Na przykład anabaptyści, którzy wykazywali z Pisma Świętego, że chrzest powinien odbywać się przez zanurzenie w wieku dorosłym. Musieli jednak opuścić Kościół luterański, gdyż nie tylko nie przyjęto głoszonej przez nich biblijnej nauki, ale wręcz prześladowano ich. Założyli oni między innymi Kościół baptystów, mennonitów i inne, z których wywodzą się także amerykańscy Amish. Nie zrobili tego, dlatego że taki był ich cel, ale dlatego, że istniejący Kościół nie chciał przyjąć dalszego światła ze Słowa Bożego.

W XVIII wieku Bóg powołał braci Jana i Karola Wesley do podobnego dzieła reformacji, jakie wykonał Luter w XVI wieku. Zauważyli oni, że duży nacisk na zbawienie z łaski przez wiarę kładziony przez protestantów sprawił, że wielu zapomniało o tym, że nauka ta nie zaprzecza konieczności prowadzenia uświęconego życia, a więc posłuszeństwu wobec Prawa Bożego. A niektórzy poszli w skrajność uznając, że skoro przyjęli zbawienie z łaski, to już go nie mogą stracić, choćby trwali w grzechu i nieposłuszeństwie wobec Prawa Bożego. Nauki braci Wesley zawierały zdrowy balans między biblijną prawdą o zbawieniu z łaski i odpowiedzią nawróconego serca, jaką jest uświęcone życie. Ze względu na ich metodyczność naśladowców braci Wesley nazwano metodystami. Usuwano ich jednak za te poglądy z Kościoła anglikańskiego i innych, tak że musieli założyć własny Kościół.

Metodyści wierzyli, że we wszystkim w życiu należy zachować umiar i trzymać się biblijnych standardów. Uczyli prostego życia. Kładli akcent na ofiarność, skromny ubiór, unikanie ozdób, abstynencję, wyrzeczenie się próżnych rozrywek i przyjemności. Dzięki ich pracy powstało wiele towarzystw charytatywnych oraz prowadzących działalność na rzecz wstrzemięźliwości. Dzięki ich pracy ewangelizacyjnej doszło zaś do wielkiego ożywienia i reformacji wśród ówczesnych chrześcijan.

Niestety, gdy bracia Wesley pomarli, ich naśladowcy zatrzymali się w miejscu. I gdy pojawili się chrześcijanie, którzy badając Pismo Święte znaleźli w nim dalsze prawdy wyznawane przez apostołów, na przykład biblijny sabat czy bliskie powtórne przyjście Chrystusa, wyłączano ich z Kościołów metodystycznych i innych, gdyż bracia Wesley nic o tym nie mówili.

Ilekroć jednak nie kroczymy za światłem, które pochodzi od Boga, tylekroć cofamy się. Niestety, tak się stało z Kościołem metodystów, który niegdyś nauczał życia według biblijnych standardów życia, teraz zaś pozwala nawet swoim pastorom pić i palić publicznie, a także ordynować homoseksualistów i udzielać w swoich Kościołach ślubu ludziom tej samej płci.

Po upływie zapowiedzianych przez Daniela 2300 lat, a więc w 1844 roku (Dn.8:14), Bóg powołał ruch adwentystyczny, aby dokończyć dzieło reformacji rozpoczęte przez Lutra, a kontynuowane między innymi przez anabaptystów i metodystów. W szeregi ruchu adwentowego weszli baptyści, metodyści i wielu innych chrześcijan, których łączyła miłość do prawdy Bożej i wiara w bliskie powtórne przyjście Chrystusa. Ze względu na tę wiarę przyjęli nazwę adwentystów, a więc oczekujących na bliskie powtórne przyjście Chrystusa. Wielu dzisiejszych chrześcijan zdziwi się, gdyż za sprawą adwentystów ta nauka jest dziś dość ogólnie znana w chrześcijańskich Kościołach, ale w połowie XIX wieku było inaczej. Katolicy i protestanci oczekiwali najpierw tysiącletniego królestwa na ziemi, kiedy rządził będzie Kościół, tak więc prawie nikt nie oczekiwał powrotu Pana Jezusa. Ludzi, którzy tak wierzyli, powszechnie wykluczano z Kościołów luterańskich, metodystycznych, baptystycznych i wielu innych. Z nich powstał ruch adwentystyczny, z którego zrodził się Kościół Adwentystów Dnia Siódmego.

Kościół ten przyjął i głosi zarówno wielkie prawdy biblijne, które Bóg przywrócił chrześcijaństwu za sprawą Lutra, anabaptystów czy braci Wesley, jak i naukę o powtórnym przyjściu Chrystusa, a także prawdę o sabacie czy świątyni niebiańskiej, która była jedną z głównych nauk apostolskich (Hbr.8:1-2). Kościół ten zarzucił również pogański koncept piekła, jako wiecznego miejsca kaźni na rzecz biblijnej nauki o jeziorze ognistym, w którym po sądzie spłonie Szatan, jego aniołowie oraz wszyscy niezbożni (Ap.20).

Adwentyści byli przekonani, że wszystkie Kościoły chrześcijańskie z radością przyjmą te wielkie prawdy biblijne, ale czekało ich rozczarowanie. Tak jak Luter został ekskomunikowany z Kościoła rzymskiego, anabaptyści z Kościoła luterańskiego, a metodyści z Kościoła anglikańskiego, tak adwentystów usuwano z Kościołów metodystycznych czy baptystycznych.

Istniejące Kościoły nie przyjęły światła Bożego, tak iż adwentyści musieli założyć swój Kościół, aby dokończyć dzieło reformacji, a więc powrotu do nauk apostolskich. Czy dzieło to dobiegło końca w Kościele Adwentystów Dnia Siódmego? Tak, gdyż Apokalipsa zapowiada, że ten Kościół miał być Resztką, a więc ostatnią fazą Kościoła Bożego. Apokalipsa mówi, że Kościół ten nauczał będzie przestrzegania wszystkich przykazań i będzie miał świadectwo Jezusa (Ap.12:17). Czym jest świadectwo Jezusa? W tej samej księdze czytamy, że jest nim "duch proroctwa" (Ap.19:10), którego mają prorocy Boży (Ap.22:8-9). Tak rozumieli to starożytni Żydzi. Znany biblista F. F. Bruce napisał: "Wyrażenie duch proroctwa jest znane w judaizmie i używane na przykład w targumicznych komentarzach na określenie Ducha Jahwe, które zstępował na proroków". (1)

Charakterystycznymi cechami Resztki, a więc Kościoła Bożego miały być między innymi:



Ostatnią wielką biblijną prawdą znaną Kościołowi apostolskiemu, którą Bóg miał przywrócić swojemu Kościołowi, miały być przykazania, a ściślej sabat oraz naukę o świątyni i dar proroctwa. Każdy więc, kto twierdzi, że odkrył nową prawdę biblijną, ignoruje to, że to miały być ostatnie biblijne prawdy zagubione w średniowieczu, jakie Bóg miał przywrócić chrześcijaństwu. Nie ma więc żadnych biblijnych podstaw, aby opuścić Kościół Adwentystów Dnia Siódmego i szukać innego Kościoła czy też pozostawać poza nim, jeśli pragniemy być częścią Kościoła Ostatków.

Czy Kościół Adwentystów Dnia Siódmego jest doskonały? Nie, trapią go podobne problemy, jakie dotykają inne Kościoły chrześcijańskie. Pamiętajmy jednak, że Kościół apostolski także nie był doskonały. Nawet wśród najbliższych uczniów Jezusa był Judasz, który Go wydał czy Piotr, który się Go zaparł. Dawny Izrael, choć pozostawał wybranym ludem Bożym też był niedoskonały i letni. Na czym polegała jego szczególność? Nie na tym, że był lepszym narodem od pozostałych, lecz na tym, że otrzymał poselstwo prawdy, które miał głosić światu, aby przygotować go na pierwsze przyjście Chrystusa. Podobnie i Kościół adwentystyczny został wybrany nie dlatego, żeby jego członkowie byli lepsi od innych chrześcijan, lecz aby głosząc trójanielskie poselstwo (Ap.14:6-12) przygotowali świat na koniec. Nie możemy oczekiwać, że w tym Kościele wszyscy będą święci, skoro tak nie było nawet w Kościele Pana Jezusa. Co więcej, Pan Jezus zapowiedział, że w Jego Kościele do końca będą złe ryby obok dobrych, a kąkol obok pszenicy. Nie do nas jednak należy rozsądzanie, kto jest kąkolem a kto pszenicą, czy też kto należy do grona symbolicznych 144.000 wspomnianych w Apokalipsie, a kto nie.

Kościół Adwentystów, mimo swoich niedoskonałości, letniości i problemów jest zapowiedzianą w proroctwach biblijnych Resztką, a więc Kościołem Ostatków. Bóg powołał go do wypełnienia szczególnej misji, podobnej do tej, jaką spełnił Eliasz oraz Jan Chrzciciel, a więc do przygotowania świata na powtórne przyjście Chrystusa.

Clifford Goldstein napisał w książce Ostatki": Gdyby Żyd mieszkający w Izraelu w okresie poprzedzającym chrześcijaństwo popadł w zniechęcenie z powodu grzechów, konfliktów i oziębłości panujących wśród wyznawców hebrajskiej wiary, dokąd by poszedł? Gdyby z ubolewaniem patrzył na oznaki degradacji, zeświedczenia i ugodowości, które przenikły do narodu żydowskiego w okresie pierwszej świątyni, albo gdyby poczuł się przytłoczony i zniechęcony prawicowym dogmatyzmem i obłudą wyznawców judaizmu w okresie drugiej świątyni, dokąd by poszedł? Czy do rzymskich czcicieli słońca? Czy do egipskich czcicieli żab? A może przyłączyłby się do jakiego mistycznego kultu? Czy powinien wielbić Dianę? A może kananejskiego Baala? Bez względu na to, w jak bardzo opłakanym stanie byłby jego Kościół, Izraelita nie mógłby znaleźć więcej teologicznej prawdy w jakiejkolwiek innej religii. Tak samo jest dzisiaj z adwentyzmem. Dokąd może udać się niezadowolony adwentysta, nie rezygnując jednoczenie z podsatwowych zasad wiary? Do Kościoła, który świętuje niedzielę zamiast biblijnego sabatu? Albo do takiego, który wierzy, że umarli palą się w piekle i będą się tam smażyć się przez całą wieczność? Jeśli weźmie się pod uwagę choćby te dwie doktryny, możliwość wyboru zawęża się znacznie." (2) Do pytań Goldsteina możnaby dodać: Czy pójdzie do jakich małej grupy niezależnych adwentystów, która wybierając niezależność rezygnuje z posłuszeństwa wobec nakazu Jezusa, aby głosić Ewangelię w każdym narodzie świata, do czego potrzebny jest ogólnoświatowy i zorganizowany Kościół, którym grupy te gardzą lub go atakują, do czego w dużej mierze sprowadza się ich działalność misyjna"?

Dla adwentystów inne denominacje nie są alternatywą, dlatego, że nie spełniają powyższych biblijnych kryteriów Kościoła Ostatków. Większość z nich nie naucza wszystkich przykazań Bożych, a te które święcą sabat na ogół nie akceptują biblijnej nauki o świątyni niebiańskiej, odrzucają Ducha Proroctwa, czy też nie mają ogólnoświatowego zasięgu, jaki miał mieć Kościół Boży (Ap.14:6-7; Mt.24:14). Nie mogą więc stanowić biblijnego Kościoła Ostatków, gdyż rezygnacja z której z tych nauk byłaby kompromisem prowadzącym do kolejnych kompromisów.



Pewien człowiek przyjął wielkie prawdy, jakie głosi Kościół Adwentystów Dnia Siódmego i przyłączył się do niego. Niedługo potem jego firma przeniosła go do nowego miasta. Niestety tam nie było Kościoła adwentystycznego. Święcił więc sabat samotnie najlepiej jak potrafili. Po paru tygodniach usłyszał dzwonek. Kiedy otworzył drzwi zobaczył elegancko ubranego człowieka, który przedstawił się jako pastor lokalnego Kościoła baptystycznego.

- Dowiedziałem się, że niedawno przeprowadziłeś się do naszego miast, ale nie należysz do żadnego z Kościołów, dlatego przychodzę, żeby zaprosić Cię do Kościoła baptystów.

- Ale ja jestem adwentystą dnia siódmego - odpowiedział.

- Czyżby myślał, że baptyści to źli ludzie? - rzekł pastor.

- Nie, baptyści to dobrzy ludzie. Tyle, że wy nie przestrzegacie przykazania o biblijnym sabacie.

- Co za różnica? - odpowiedział pastor. - Niedziela czy sobota? Najważniejsze żeby święcić jeden dzień w tygodniu.

Może i tak", pomyślał. Skoro nie ma większej różnicy, to stanę się baptystą."

Niedługo potem jego firma przeniosła go do innego miasta, gdzie nie było Kościoła baptystycznego. Minęło parę tygodni, a kto zapukał do drzwi i przedstawił się jako pastor Kościoła metodystycznego.

- Zauważyłem, że nie chodzisz do żadnego Kościoła, dlatego przyszedłem, żeby cię zaprosić do naszego metodystycznego Kościoła.

- No, ale ja jestem baptystą. - odpowiedział.

- To przecież w niczym nie przeszkadza. Nasz Kościoły mają tak wiele ze sobą wspólnego - odrzekł pastor.

- No, ale wy chrzcicie przez pokropienie, zamiast przez zanurzenie.

- Co za różnica? - odparł pastor metodystyczny. - Trochę wody czy dużo wody? Najważniejsze, że jesteś ochrzczonym.

Tak więc, skoro nie ma różnicy, człowiek ten stał się metodystą. Parę miesięcy później sytuacja się powtórzyła. Kolejna przeprowadzka. W nowym miejscu nie było Kościoła metodystycznego. Za to odwiedził go ksiądz z Kościoła anglikańskiego.

- Zauważyłem, że jesteś nowy w naszym miecie, dlatego pragnę zaprosić cię do swej parafii.

- O, ależ ja nie mogę tego zrobić.

- A to dlaczego? Czyżby uważał anglikanów za złych chrześcijan?

- O nie, anglikanie to z pewnością dobrzy ludzie. Ale w waszych Kościołach jest tyle ozdób, a także rytuałów, do czego nie jestem przyzwyczajony.

- Czy robi to jaką różnicę? - odpowiedział ksiądz. - Dużo rytuałów czy mało rytuałów, najważniejsze, żeby serce było dobre.

Tak więc stał się anglikaninem. Nie minęło pół roku, a jego firma znów go przeniosła. Na kolejnym miejscu nie było Kościoła anglikańskiego. Pewnego dnia, gdy odpoczywał na werandzie, przed jego dom zajechał samochód. Wysiadł z niego mężczyzna z koloratką i przedstawił się jako ksiądz z pobliskiego katolickiego Kościoła.

- Dowiedziałem się, że nie uczęszcza Pan do żadnego Kościoła w naszym miasteczku, dlatego przychodzę, aby zaprosić Pana do naszego Kościoła.

- Ależ jakże mógłbym to zrobić - odrzekł - przecież jestem protestantem.

- Czyżby uważał Pan katolików za gorszych ludzi od protestantów.

- Nie uważam was za gorszych, ale wy otaczacie przecież papieża kultem.

- Może i tak - odrzekł ksiądz - ale kto przecież musi stać na czele Kościoła. Na to proszę więc nie zważać. Najważniejsze, żeby Pana serce było szczere wobec Boga.

Tak więc stał się katolikiem. Na krótko jednak, bo już kilka tygodni później szef przeniósł go do miasteczka, gdzie nie było katolickiego Kościoła. Pewnego dnia, kiedy oglądał telewizję, zadzwonił dzwonek. Przed drzwiami stał człowiek z całkowicie ogoloną głową, owinięty w długą, żółtą szatę. Przedstawił się jako mnich z pobliskiego ośrodka buddyjskiego.

- Dowiedziałem się, że nie chodzi Pan do żadnego Kościoła, dlatego ośmieliłem się przyjść, aby zaprosić Pana do na spotkanie naszej grupy medytacyjnej.

- Chętnie bym skorzystał, ale ja jestem chrześcijaninem - odpowiedział.

- Czyżby uważał Pan buddystów za gorszych od chrześcijan?

- Nie, buddyści to z pewnością zacni ludzie. - odrzekł. - Ale wy modlicie się przy pomocy kołowrotka i uczycie, że nie ma Boga ani Zbawiciela.

- Ale jaką różnicę to robi? Może Pan przecież być dobrym buddystą, a jednoczenie wierzyć w Jezusa.

I tak ów człowiek stał się buddystą.



Człowiek, który poznał wielkie prawdy biblijne wyznawane przez apostołów, włącznie z tą o zbawieniu z łaski, sabacie, bliskim powtórnym przyjściu Chrystusa, idąc na kolejne kompromisy skończył jako niechrześcijanin. Czy wydaje się to niemożliwe? A jednak znam ludzi, którzy wybierają Kościół nie pod kątem biblijności jego doktryn, lecz drugorzędnych czynników, takich jak:



Nie znaczy to, że dobra muzyka, interesujące nabożeństwa, budujące kazania i przygotowany program dla dzieci są nieistotne. Powinniśmy dołożyć starań, aby nasze nabożeństwa były jak najlepsze ku chwale Bożej i zbudowaniu wierzących. Z drugiej strony jednak, wspomniane czynniki powinny być drugorzędne w wyborze Kościoła. W tak ważnej decyzji musimy kierować się tym, czy jego nauki są w zgodzie ze Słowem Bożym. Czy naucza on zbawienia z łaski przez wiarę, bliskiego i widzialnego powtórnego przyjścia Chrystusa, przestrzegania przykazań Bożych, włączanie z sabatem oraz czy ma Ducha Proroctwa?

Boża Resztka została powołana w czasach końca nie dla szczególnych atutów swoich wyznawców, lecz po to, by głosić poselstwo Eliasza (Mal.4:4-6). Tak jak Eliasz musiał przypomnieć Izraelowi o wierności wobec przykazań Bożych, tak Kościół Adwentystów Dnia Siódmego przypomina światu o zagubionym przykazaniu, które zaczyna się słowem Pamiętaj". Do tego Kościoła Bóg wzywa wszystkich, którzy wychodzą z Babilonu, gdyż jest to Kościół Ostatków. Wielkim przywilejem jest należeć do niego i mieć udział w tym dziele. Nie jest więc bez różnicy, czy się znajdziemy w Kościele Adwentystów Dnia Siódmego czy też nie.

Bóg zaprasza dziś każdego, kto jeszcze nie jest członkiem Kościoła Bożego, aby podjął tę decyzję i przystąpił do niego.





Przypisy:



1. F. F. Bruce, The Time Is Fulfilled, Grand Rapids, Michigan, 1978, s. 105.

2. Clifford Goldstein, Ostatki, Warszawa: Znaki Czasu, 2001, s. 68.


Polecam polemiczną odpowiedź Paweła Jurewicza: Co to jest kościół?

Zapraszam do dzielenia się opiniami za pośrednictwem email lub tego formularza. Proszę o dopisek, czy komentarz może być wystawiony na WWW.


kontak z autorem serwisu
Sylwestrem Szady

©  Dzisiejszy Eliasz, 1998-2002 http://eliasz.dekalog.pl

Jonatan Dünkel

Ostatnie zmiany: 09.02.2002 r.

początek | strona główna | odtwarzanie MIDI | dodaj do ulubionych | rekomenduj znajomym | St@rtuj z Eliaszem