Około dwudziestu lat temu wielu adwentystów przeżyło pewnego rodzaju szok, gdy jeden z pastorów Kościoła Adwentystów Dnia Siódmego uznał Ellen White za plagiatorkę. W wydanej przez siebie książce przedstawił on cytaty z jej książek wraz z wcześniejszymi cytatami innych pisarzy i tym samym uznał, że "przepisywała" swoje pisma. W tych okolicznościach powoływanie się przez nią na pouczenia otrzymane od Boga było wg niego kłamstwem. Jako skutek tego niektórzy utracili wiarę. Wielu pozbyło się książek Ellen White, niektórzy opuścili kościół, inni pozostali, lecz odrzucili niektóre z jej pouczeń i praktyk, które szczególnie zalecała. Nawet ci, którzy nie utracili wiary w jej pisma, nie czuli się pewnie i nie wiedzieli jak podejść do tych oskarżeń. Skutki tego są odczuwane do dziś.
Nic nowego. Chociaż oskarżenia sprzed dwudziestu lat były dla niektórych ludzi czymś nowym, pastor, który je spopularyzował, nie był pierwszym. W końcu lat 60 dwudziestego wieku pewien adwentystyczny historyk napisał książkę, w której dokonał przeglądu porad związanych ze zdrowiem, podanych przez Ellen White. Doszedł on do wniosku, że rady Ellen White nie były czymś nowym lub wyjątkowym. Uznał, że wzięła je od innych ludzi a nie otrzymała ich przez widzenia. (E.G.White Estate przygotował dokładną, punkt po punkcie, odpowiedź na tego rodzaju wyzwanie). Przez lata, różni ludzie w kościele lub też poza nim, występowali z czymś podobnym. Jednym z najbardziej wpływowych krytyków Ellen White był prawdopodobnie Dudley M. Canright, wybitny pastor i ewangelista z wczesnych lat naszego kościoła. Czterokrotnie porzucał on kaznodziejstwo na skutek wątpliwości i zniechęcenia i wracał ponownie. Ostatecznie w 1887 r. porzucił kaznodziejstwo i Kosciól. W 1889 roku opublikował książkę stojącą w opozycji do nauk Kościoła Adwentystów Dnia Siódmego, a w 1919 roku - roku jego śmierci (w cztery lata po śmierci Ellen White), opublikował książkę skierowaną przeciwko Ellen White. Głównym jego oskarżeniem, wśród wielu innych była myśl, że Ellen White przepisywała dzieła innych autorów. Interesującym jest fakt, że sprawa ta istniała już zanim powołał się na nią Canright. W Review and Herald z 8.10.1867 Ellen White odpowiedziała na zadane jej pytanie: "Czy swoje wiadomości związane z reformą zdrowotną otrzymała przed odwiedzeniem Instytutu Zdrowotnego w Dansville, NY (nie prowadzonego przez adwentystów)? Ellen White odpowiedziała, że oczywiście otrzymała najpierw widzenie, jednak pytanie wzbudziło druga możliwość, że źródło jej pouczenia mogło być ludzkie, a nie boskie. W jaki sposób prorok przekazuje poselstwo od Boga? Czy Ellen White była uczciwa w opisywaniu przekazywanych poselstw, szczególnie, gdy używała innych materiałów źródłowych? Czy swoje poselstwa otrzymywała od ludzi i uważała, ze pochodzą od Boga? Tego rodzaju pytania wymagają dokładnego rozważenia.
Wydaje się, że wielu ludzi uważa, że prorok otrzymuje pouczenie od Boga i przekazuje je dosłownie tak, jak mu je Bóg podął, bez żadnej wzmianki dotyczącej innego materiału. Niektórzy w ewangelicznym świecie uważają, że Bóg podaje prorokowi każde słowo, które ten przekazuje w piśmie lub mowie. Uważają proroka jedynie jako biernego pisarza słów Ducha Świętego. Chociaż adwentyści dnia siódmego nie przyjęli tego poglądu, co zostało odnotowane w czasie Generalnej Konferencji już w 1883 roku, jednak niektórzy członkowie utrzymywali tego rodzaju pogląd. Być może nie przemyśleli go dokładnie. Oczywiście pisarze Biblii otrzymywali poselstwo od Boga, jednak nie przyjęli od Niego słów, gdyż słowa musiałyby być te same. Z łatwością odróżniamy listy Jana od listów Pawła dzięki ich stylowi i słownictwu. Widać w nich umysł, dzięki któremu ubrali własnymi słowami natchnione przez Boga poselstwa. Co więcej, pisarze Biblii zapożyczali język jeden od drugiego, a także od niebiblijnych autorów, aby odpowiednio przedstawić sprawę. Zauważamy, że w trzech Ewangeliach występuje dużo wspólnych tematów, jednak nie zawsze występują identyczne słowa. Sugeruje to, że słowa nie pochodzą od Boga i że pisarze Biblii mogli swobodnie korzystać ze słów innych natchnionych pisarzy a nawet zwykłych pisarzy dla przekazania natchnionych poselstw.
Co więcej, Łukasz, we wstępie do swojej Ewangelii, podął, że zebrał dane "jak przekazali naoczni od początku świadkowie i słudzy Pana" (Łuk.1.1-4). W tym przypadku natchnienie pomogło mu zebrać materiał od innych ludzi i zapisać dokładne informacje związane z życiem Jezusa, które chciał przekazać. Biorąc za przykład to, jak działa natchnienie samego Pisma Świętego, jak może uważać ów krytyk Ellen White, że jeżeli czasami występuje nieoryginalny materiał, którego używa prorok, to oznacza, że nie jest on natchniony? Na podstawie tego co znajdujemy w Piśmie Świętym, musimy dojść do wniosku, że oryginalność nie jest sprawdzianem natchnienia. Interesującym jest fakt, ze tego rodzaju myśl znajduje się w książce, którą Ellen White posiadała i ceniła, a która była napisana w czasie jej dzieciństwa. Wstęp do książki, The Great Teacher, zawiera następujące stwierdzenie:
"Załóżmy, że w kościele znalazł się natchniony prorok i ma dodać coś do kanonicznych ksiąg. Jakiż Babel opinii znalazłby się dziś na temat każdej teologicznej sprawy! Wielce prawdopodobnym byłoby, że jego służba polegałaby lub wydałoby się, ze polega, jedynie na selekcji i zatwierdzenia tych opinii, które są zgodne z Boża myślą. Wydaje się, że absolutna oryginalność jest prawie niemożliwa. Twórczy umysł człowieka ubrał już spekulatywne opinie w każdą możliwą formę: uprzedził i okradł przyszłość z jej właściwych proporcji w nowościach: pozostawił nawet boskiemu posłańcowi niewiele więcej, jak tylko możliwość przyjęcia niektórych z tych opinii i danie im pieczęci nieba." Generalna Konferencja w 1883 roku podała stanowisko naszych pionierów w tejże sprawie: "Wierzymy, że światło dawane przez Boga Jego sługom, polega na oświeceniu umysłu, tj. na udzieleniu myśli a nie słów (rzadkie są wyjątki), którymi maja być wyrażone idee". Nie zwracali więc oni uwagi na dokładne słowa, lecz na wyrażoną nimi myśl. Jeżeli jakieś słowa trafnie przekazują myśl, nie ma znaczenia czy prorok wypowiedział je sam, czy też posłużył się słowami innego autora, który dobrze wyraził daną myśl.
Ellen White, odpowiadając na inne pytanie w tym samym artykule Review, napisała: "Chociaż jestem zależna od Ducha Pańskiego w opisywaniu moich widzeń, gdy je otrzymuję, słowa, których używam przy opisywaniu tego, co widziałam, są moje, o ile nie powiedział mi ich anioł. Te słowa zawsze zaznaczam cudzysłowem". Pastor, który oskarżył Ellen White o przepisywanie, użył powyższego stwierdzenia przeciwko niej i uznał, ze słowa nie były jej, lecz zostały zapożyczone od innych. Tym samym zakwestionował jej uczciwość.
Jak wynika z kontekstu, nie przypisywała sobie ona oryginalności lecz odpowiedzialność. Np. gdy odpowiadała na pytanie związane z pozornymi sprzecznościami w opisywaniu długości tzw. "reformowanej sukni", którą pokazano jej w widzeniu. W odpowiedzi podała, że nie podano jej długości sukni w centymetrach lub innych szczegółach, gdy ja opisywała. Pokazano jej suknie. Jednak podanie długości pozostawiono, aby opisała ją własnymi słowami. Wobec tego, czy Ellen White używała czasami słów lub wypowiedzi innych ludzi dla przekazania Bożych koncepcji, co było jej obowiązkiem? Tak. Nie czyniła z tego tajemnicy. Powiedziała o tym otwarcie we wstępie do jednej z jej najbardziej poczytnych książek – „Wielki bój”, równocześnie podając tego przyczynę: "Wielkie wydarzenia, które wytyczyły postęp reformy w minionych stuleciach, są przedmiotem rozważań historycznych, znanych dobrze i uznawanych powszechnie przez świat protestancki. Są to fakty, którym nikt nie może zaprzeczyć. Przedstawiłam tu krótko najważniejsze wydarzenia. Zgodnie z charakterem i objętością książki oraz potrzebą zwięzłości omówiłam je bardzo ogólnie, lecz w taki sposób, by ich sens zrozumiano właściwie. W przypadkach, gdy historyk zgrupował wydarzenia przedstawiając w sposób zrozumiały ich istotę, albo też streścił odpowiednio szczegóły, cytowałam jego słowa. W niektórych jednak przypadkach cytaty zostały przytoczone nie ze względu na autorytet pisarza, lecz wyłącznie z tego powodu, że jego stwierdzenia stanowiły gotowe i sugestywne ujęcie danego zagadnienia. Prezentując doświadczenia i poglądy ludzi, którzy kontynuują dzieło reformy w obecnych czasach, posługiwałam się w podobny sposób opublikowanymi przez nich pracami".
Jan Wesley, 18 wieczny założyciel metodyzmu (w którym wzrastała Ellen White) opisał następująco swoje praktyki dokumentacji swoich źródeł: "Zastanawiałem się przez jakiś czas, czy powinienem podać autora każdej notatki, którego zacytowałem: szczególnie zważywszy na to, że niektóre przepisywałem, skróciłem wiele z nich, inne podałem dosłownie. Jednak po szczegółowym rozważeniu postanowiłem, że nie podam nazwisk, aby nic nie odwróciło uwagi czytelnika od trzymania się blisko głównego wątku i aby otrzymał jedynie to, co zostało wypowiedziane według tego, co było istotną wartością". Wydaje się, że podobne stanowisko zajmowała Ellen White. Jej głównym celem było, aby ludzie dobrze zrozumieli jej poselstwo. Nie cytowała innych "ze względu na autorytet pisarza". To, co inni napisali, służyło jej jedynie jako "gotowe i sugestywne ujęcie danego zagadnienia". Mówiąc słowami Wesley'a; nie chciała "odwrócić uwagi czytelnika od trzymania się blisko głównego wątku".
Czy tego rodzaju postępowanie było czymś normalnym w czasach Ellen White? Tak. Jeden z naszych biblijnych komentatorów odkrył, że było to powszechnie praktykowane wśród autorów w 19 wieku. Napisał:, “Kiedy tworzono Komentarz Biblijny Adwentystów Dnia Siódmego, miałem sposobność porównania trzydziestu 19-wiecznych komentarzy 1Listu do Koryntian. Pierwszą rzeczą, jaką zauważyłem był szeroki zakres znacznego kopiowania materiału jeden od drugiego przez znanych i szanowanych pisarzy 19 wieku bez podawania źródła. Doszedłem do wniosku, że 19- wieczna etyka, nawet wśród najlepszych pisarzy, aprobowała lub przynajmniej nie kwestionowała dość dużych zapożyczeń literackich bez podawania źródła. Ellen White otwarcie stwierdziła, że zapożyczyła pewien materiał od różnych historyków w procesie tworzenia „Wielkiego boju”, przy czym czasami podawała, czasami zaś nie podawała źródła. Dziś nie jest właściwym osadzanie 19 -wiecznego pisarza według naszych współczesnych standardów. Musimy oceniać ich według ich standardów i przyjętych praktyk ich czasów". William C. White, syn Ellen White, jej główny pomocnik w późniejszych jej latach, podał, że Bóg objawił jej, iż w pismach innych ludzi może znaleźć prawdę wyrażoną w odpowiedni sposób, co pomoże jej w przekazaniu danych jej poselstw. " W jej wczesnych doświadczeniach, gdy była wielce zaniepokojona trudnością ubrania objawionych jej prawd w ludzki język, przypomniano jej, że wszelka mądrość i wiedza pochodzi od Boga i zapewniono ją o tym, ze Bóg udzieli jej łaski i kierownictwa. Powiedziano jej, że czytając książki i czasopisma religijne znajdzie w nich drogocenne kamienie prawdy wyrażone odpowiednim językiem i otrzyma pomoc z nieba potrzebną do ich znalezienia i oddzielenia ich od błędnych zanieczyszczeń, gdyż czasami mogą być w takim stanie". Ta zdolność odróżnienia prawdy od błędu prowadzi nas do następnej sprawy i świadectwa nieadwentystycznego naukowca. Kluczowe pytanie brzmi następująco:
Dr Clive McCay, znany żywieniowiec, który żył pół wieku po Ellen White, powiedział, że nie należy lekceważyć tego, co ona napisała. Dr McCay, unitarianin, wykładał na temat spraw żywienia na Uniwersytecie Cornell i otrzymał egzemplarz "Counsel on Diet and Foods" od absolwentki tegoż uniwersytetu. Był wielce zadziwiony tym, co przeczytał w tej książce, szczególnie, gdy każde stwierdzenie zawierało datę publikacji. Dr McCay wiedział dokładnie, co było napisane przez wielu na temat żywienia, dlatego zapytał:, “Kto to jest Ellen White i dlaczego przedtem o niej nie słyszałem?"
Pisma Ellen White wywarły tak wielkie wrażenie na Dr McCay, iż napisał on trzyczęściową serię artykułów w Review and Herald na temat żywienia. Zwróćmy uwagę na końcowe podsumowanie: "Podsumowując sprawy. Każdy współczesny specjalista w dziedzinie żywienia, którego życie jest poświecone dobru ludzkości, musi być pod wielkim wrażeniem... pism i kierownictwa Ellen White. "Po pierwsze, jej podstawowe koncepcje na temat zależności, jakie istnieją między odżywianiem i zdrowiem były sprawdzone przez naukowe osiągnięcia ostatnich kilku dekad. Ktoś może starać się wyjaśnić ten niezwykły fakt przez stwierdzenie, że "Ellen White po prostu zapożyczyła te idee od innych". Jednak skąd wiedziała, które idee należy wziąć, a które odrzucić z szeregu chaotycznych teorii i nauk związanych ze zdrowiem, panujących w 19 wieku? Była ona nadzwyczaj zadziwiającą osobą i posiadała wiedzę, która była poza jej czasem, dlatego mogła tego dokonać w tak pomyślny sposób!... "Bez względu na fakt, że dzieła Ellen White były napisane na długo przed nastaniem nowoczesnej wiedzy o żywieniu, nie ma dziś lepszego przewodnika w tej dziedzinie". Od czasu, kiedy Dr McCay opublikował swoje spostrzeżenia, postęp wiedzy potwierdził jego wnioski - myśli Ellen White na temat relacji miedzy odżywianiem i zdrowiem mają wielką wartość.
Dr McCay zwrócił uwagę na trudności w wyborze właściwej porady z wielkiej ilości niewłaściwych pojęć istniejących za dni Ellen White. Jednym z przykładów tego jest sprawa używania soli. Niektórzy lekarze dosłownie zabijali ludzi wielka ilością soli. Inni zaś, tacy jak np. Dr Tarall, reformator w dziedzinie zdrowia, popularny wśród adwentystów dnia siódmego, uznawał przyczynę tych śmiercionośnych przypadków i zakazywał spożywania soli, a nawet uważał ją za truciznę. Jakie stanowisko w tej sprawie zajmowała Ellen White? "Tak jak zawsze, używam trochę soli, gdyż wedle światła przekazanego mi przez Boga zamiast być szkodliwą, jest ona konieczna dla krwi. Dlaczego tak jest, nie wiem, jednak przekazuję wam to pouczenie tak jak mnie zostało ono przekazane" (Counsel on Diet and Food, s.344). Nie zawsze podawała przyczynę, jednak jej rada była poważna i bezpieczna do naśladowania. Jej rada przetrwała naukowy test czasu. Jednak potwierdzenie nie zawsze przychodziło natychmiast. Nauce zabrało 120 lat na ustalenie prawdy na temat jej ostrzeżeń związanych z tytoniem. Nadal są pewne sprawy, które wymagają potwierdzenia przez naukę. Jednak dotychczasowe dowody są na tyle silne, że nie należy odrzucać jej rad tylko dlatego, że wiedza jeszcze ich nie potwierdziła. Dotychczasowe doświadczenia wykazują, że nie wzięła myśli innych ludzi za swoje. Bowiem według Dr McCay, nie byłaby w stanie dokonać tego w tak niezwykły sposób.
Niektórzy adwentyści błędnie uważali, że rady Ellen White były nowymi myślami, niesłyszanymi przedtem. Jednak jak już zauważyliśmy, nie zawsze tak było. Właściwie już nasi pionierzy zaprzeczyli, że Ellen White była pierwsza w nauczaniu tych zasad. W 1866 r. J.H. Waggoner napisał w Review and Herald: "Nie uznajemy się za pionierów w ogólnych zasadach reformy zdrowotnej. Zasady, na jakich ten ruch jest oparty, zostały w wielkiej mierze wypracowane przez reformatorów, lekarzy i pisarzy związanych z psychologią i higieną, co można było znaleźć rozproszone po całym kraju. Jednak uważamy, że Boży sposób ich wybrania (widzenia dane Ellen White) został jasno i potężnie wykazany, dzięki czemu nie można go przeoczyć wśród wielu innych środków". J. H. Waggoner wskazał dalej na bardzo ważny czynnik związany z zasadami zdrowia: "Prawdy na temat fizjologii i higieny mogą być rozważane przez niektórych ludzi drugoplanowo, inni mogą odkładać je jako mało znaczące; jednak gdy je umieścimy na poziomie wielkich prawd potwierdzonych autorytetem Ducha Świętego, możemy oświadczyć, że są środkami, dzięki którym słabi ludzie mogą stać się silnymi, zaś nasze schorowane ciała zostaną oczyszczone i przysposobione na przemienienie. Wówczas spotykamy się z podstawową częścią obecnej prawdy, którą można przyjąć z Bożym błogosławieństwem lub odrzucić ku naszej zgubie".
Związek między zdrowiem a świętością stanowi silną motywację dla ludzi, dzięki czemu mogą oni dokonać potrzebnych zmian w sposobie życia i odżywiania się. Inni reformatorzy, związani ze zdrowiem za dni Ellen White i za naszych czasów, nie podają tego rodzaju motywacji i ich działalność przynosi mniejszy skutek. Dr McCay, w gruncie rzeczy komentował przyczynę tej różnicy, od początku nie zdając sobie sprawy, na czym ona polegała. Innym jego wnioskiem była myśl: "Każdemu, kto stara się nauczać o żywieniu, trudno jest osiągnąć tego rodzaju wpływ, jaki osiągnęła Ellen White, która była w stanie przekonać wielką liczbę ludzi, aby udoskonalili swój sposób odżywiania". Ellen White, dzięki pouczeniom otrzymanym w widzeniach, miała do przekazania Boże poselstwo. Inni może znali już niektóre sprawy przed nią. Ona jednak użyła ich języka, aby je przedstawić. Jednak wprowadziła ten materiał we własną strukturę, tym samym nadając mu nowe znaczenie i moc.
Vincent L. Ramik, znany i szanowany specjalista od praw autorskich, prawnik z Waszyngtonu D.C., zauważył tę moc. W 1981 roku, w czasie powstałych na nowo oskarżeń o plagiat, prawnicy Generalnej Konferencji użyli prywatnie przekazanych pieniędzy i zlecili Ramikowi, aby przebadał prawne i literackie dowody, czy Ellen White była winna plagiatu, literackiego piractwa, czy nie naruszyła praw autorskich. Ramik, rzymski katolik, spędził około 300 godzin na przeglądzie spraw i dowodów literackich. Oprócz tego, badając sprawę przedstawiona przez krytyków, wziął próbki- jak określił „ ogromny przekrój jej twórczości”, a nawet przeczytał w całości „Wielki bój”. W sprawach prawnych doszedł do następującego wniosku: "Gdybym był związany w prawnej sprawie (odnośnie plagiatu, literackiego piractwa i naruszenia praw autorskich przez Ellen White), starałbym się raczej być obrońcą (Ellen White) niż oskarżycielem. Po prostu zarzuty są bezpodstawne (nie ma, o czym mówić)! Główną częścią jego prawnej opinii było zwrócenie uwagi na sposób, w jaki Ellen White używała pism innych ludzi. Wyraził tę sprawę następująco: "Ellen White używała pism innych ludzi, jednak przez sposób ich używania uczyniła je unikalnie własnymi, etycznie jak i prawnie. Co jest interesującym, niezwykle ulepszyła "wybrany" materiał!.. Utrzymała się dobrze w granicach prawnych "właściwego używania" i cały czas tworzyła coś o wiele większego (nawet piękniejszego) niż cała suma czynników składowych. Uważam, że największą tragedią jest to, że krytycy tego nie zauważyli... Sednem sprawy jest: Tym, co naprawdę się liczy, to poselstwo Ellen White, a nie zwykłe pisanie; słowa, paragrafy, zdania. Powiedziano mi, że teolodzy czynią różnicę między słownym natchnieniem a pełnym natchnieniem. Wielu krytyków przeoczyło tę sprawę. I to jest również smutne! "Osobiście zostałem poruszony, głęboko poruszony, przez te pisma. Dokonały one we mnie zmiany i uważam, że dziś jestem lepszym człowiekiem. Chciałbym, aby krytycy mogli odkryć to samo!"
Widzimy, że prorok przekazuje Boże poselstwo nie słowami otrzymanymi od Boga, lecz tymi z własnego wyboru, które mogą też być językiem innych ludzi. Ellen White otwarcie utrzymywała, że czasami używała pism innych ludzi, co pomagało jej przekazywać lepiej i efektywniej otrzymane poselstwa. Czyniła to zgodnie z praktyką istniejącą za jej dni. Jednak była mistrzem tych materiałów, nie niewolnikiem; adoptowała je dla swoich celów a nie dla zwykłego naśladownictwa. Pisma Ellen White i dziś przemawiają do nas z mocą, daleko mocniej niż zapożyczone słowa czy wyrażenia. Kiedy szanujemy zawartość jej pism, nie musimy sie wstydzić sposobu w jaki były napisane.
"Adventist Affirm"
William Fagal (Dyrektor oddziału White Estate na Andrews University)
Tłum. Marian Knapiuk
kontak z autorem serwisu Sylwestrem Szady |
© Dzisiejszy Eliasz, 1998-2002 http://eliasz.dekalog.pl |