Bogdan Nagórski
Życzę czytelnikom błogosławieństwa Bożego we wszystkich działaniach dotyczących poszerzenia nauki płynącej ze Słowa Bożego. Niech Pan Bóg da siłę wytrwania wszystkim, którzy tę naukę przyjmują do serca i postępują według niej.
Właściwe zrozumienie Chrztu jest jedną z ważniejszych - jeśli nie najważniejszą - kwestii dotyczących zbawienia.
Według mnie przedstawia się to następująco.
Warunkiem niezbędnym do zbawienia jest chrzest zanurzeniowy. Chrzest taki jest symbolem śmierci dla świata ziemskiego człowieka cielesnego i narodzenia się na nowo, ale już człowieka duchowego. Rodzi się niejako inny człowiek. Obmyty ze wszelkiej winy. Wybielony we krwi Jezusa Chrystusa przelanej za nas. Wolny od wszystkich popełnionych grzechów "Bez rozlania krwi nie ma odpuszczenia grzechu". Przelał ją za nas nasz Zbawiciel, Bóg - człowiek, Jezus Chrystus.
Odbyć się to powinno następująco:
Świadomie, w wieku dorosłym, bez zbytniej sensacji. Wystarczy chrzczący i chrzczony, ale mogą być i swiadkowie.
W wodzie naturalnej (rzeka, jezioro). Ten który chrzci wchodzi pierwszy do wody na głębokość bezpieczną, lecz tylko tyle, aby chrzczący przykucnowszy mógł się cały zanurzyć! Mogą być świadkowie na brzegu, mogą odmawiać modlitwy o błogosławieństwo dla chrzczonego (nawet wskazana jest modlitwa). Mogą iść razem. Chrzczony zanurza się całkowicie w wodzie przed chrzczącym. W tym momencie chrzczący nakłada obie ręce na głowę chrzczonego. Chrzczony wynurza się cały czas z rękami chrzczącego na głowie. Chrzczący wypowiada słowa:
"Chrzczę (lub obmywam) Ciebie (może być imię), dla Ojca Boga Wszechmogącego, przez Krew Syna Bożego - człowieka Jezusa Chrystusa, wylaną na odpuszczenie Twoich grzechów. Niech napełni Ciebie Moc Ducha Świętego Bożego i niech TA moc mieszka w Tobie. Pełnij Jego (Boga) wolę".
Wychodzą z wody.
Słowa przy chrzcie to rozwinięcie słów Ewangelii Mateusza "W imię Ojca i Syna i Ducha Świętego".
W imię Ojca = DLA OJCA, tak jak się mówi: dla nauki = w imię nauki, dla pokoju = w imię pokoju. Jednoznacznie, ale dobitniej jest DLA.
Przez krew Jego Syna, bo do Boga nikt nie przychodzi jak tylko oczyszczony - usprawiedliwiony we krwi Jezusa Chrystusa.
Tylko Jezus Chrystus, Bóg-człowiek, władny jest wziąć grzechy człowieka na siebie i usunąć ich zapis przez swoją ofiarę (jedyną i wystarczającą). Jezus Chrystus jest JEDYNYM pośrednikiem między człowiekiem a Bogiem.
Mocą Ducha Świętego (Pocieszyciela), bo tego Ducha Świętego posłał na ziemię Pan Jezus po Wniebowstąpieniu.
Jest to Moc Boża, którą każdy ochrzczony (oczyszczony, obmyty) nabywa. Oczywiście w różnym stopniu. Duch Święty napełnia obmytego - zamieszkuje w nim. Duch Święty nie jest osobowy. Jest to "moc z wysokości w którą przyoblekamy się". Duch Święty jest "wylewany". Tym Duchem jesteśmy "napełnieni", "natchnięci Duchem" czy też "przyobleczeni". Wydaje mi się, że tym samym Duchem Bożym posługiwał się Pan Jezus jako człowiek. Wiara jak ziarnko gorczycy wystarcza do przenoszenia gór. Apostołowie po śmierci Pana Jezusa czekali na "MOC Z WYSOKOŚCI". Gdyby Duch Święty był osobowy to czy możliwe byłoby napełnienie nim kilkunastu osób na raz, lub kilkuset gdy apostołowie wyszli do Żydów po Zesłaniu Ducha Świętego w 50 dni po wniebowstąpieniu?
W sztucznych zbiornikach (wanna, baptysteria) wody musi wystarczać na całkowite zanurzenie chrzczonego.
Należy uważać komu pozwala się nałożyć ręce. Świadome pozwolenie to przekazanie mocy, ale czy zawsze Bożej? Przy chrzcie w Kościele Katolickim ksiądz dotyka dłonią główki dziecka, a rodzice są tego nieświadomi. Nałożenie rąk to "namiocik" chroniący przed mocą szatańską do momentu wypowiedzenia słów chrztu. Po słowach chrztu, droga dla napełnienia Duchem Świętym Bożym chrzczonego otwiera się. Napełnienie nie zawsze odbywa się od razu, po chrzcie czasem trzeba poczekać, ale chyba nie dłużej niż 50 dni. Tak jak u apostołów. Minęło 50 dni od umycia nóg do zesłania Ducha Świętego.
Słowo "święty" to w biblii znaczy "CZYSTY", "uświęcony" to "oczyszczony".
Pocieszyciel to nie jeden Duch. Święty Jan wspomina w Apokalipsie o 7 Duchach zesłanych na Ziemię. |
||
Zło świata to "brud" w znaczeniu duchowym. Pocieszyciel nie styka się z tym brudem. Należy mu przez ten "brud" otworzyć drogę. |
Jeszcze umywanie nóg na brzegu "Kto jest czysty temu tylko nogi umyć aby był czysty cały". SŁOWA DO PIOTRA: "Ty tego nie rozumiesz, ale zrozumiesz". Czy chodzi o doskonałą czystość, aby Duch Święty mógł zamieszkać w człowieku? Jest to też gest służalczości jeden drugiemu. Ja to rozumiem tak: "Oto ja już napełniony Duchem Świętym, służę drugiemu człowiekowi, aby on też uczestniczył w Bożym dziele zbawienia. 'Darmo dostaliście darmo dawajcie'". Nie ma odpowiedniejszego miejsca na umywanie nóg jak tylko dla doskonałego oczyszczenia dla napełnienia Duchem Świętym.
Autor powyższego tekstu zaprasza do dzielenia się opiniami za pośrednictwem email lub tego formularza.
kontak z autorem serwisu
Sylwestrem Szady |
© Dzisiejszy Eliasz, 1998-2002 |
e-mail autora |
dekalog.pl - domena darmowych kont email+WWW
początek | strona główna | odtwarzanie MIDI | dodaj do ulubionych | rekomenduj znajomym | St@rtuj z Eliaszem