Od: "Paul Piskozub" Do: Temat: [PA] Dzień w którym Jezus zezłościł się Data: 12 czerwca 2001 04:55:36
Jak większość Chrześcijan, Ja uwielbiam mentalny obraz Jezusa jako Dobrego Pasterza niosącego owieczkę na swoich ramionach w bezpieczne miejsce. Ja uwielbiam to delikatne wyobrażenie dzieciątka w żłobie. Ja uwielbiam opowieści o Chrystusie karmiącego głodny tłum chlebem i rybami. Kiedy Ja myślę o Jezusie umierającym na krzyżu aby zapłacić za nasze grzechy, Jestem głęboko wzruszony. Ja podziwiam widok Jego wychodzącego żywego z grobu, w poranku Zmartwychwstania.
Ale jest jeden obraz Jezusa który, tak uczciwie, nie pasuje. Jest to tak zaskakujące że Ja dziwię się dlaczego Bóg nawet wpisał to w Pismo Święte... nie raz, ale dwa razy. Za drugim razem w Ewangelii Marka 11:15-18.
I przyszli do Jerozolimy. A gdy wszedł do świątyni, począł wyganiać tych co sprzedawali i kupowali w świątyni, i wywrócił stoły wekslarzy oraz ławy sprzedawców gołębi. I nie pozwolił żeby ktoś choćby naczynie przeniósł przez świątynie. I nauczał mówiąc im: Czyż nie jest napisane:
"Dom mój będzie przez wszystkie narody nazywany domem modlitwy? A wyście uczynili zeń jaskinię zbójców. I słyszeli to arcykapłani i uczeni w Piśmie i szukali sposobu, jak by go stracić; bo się go bali, gdyż cały lud zdumiewał się nad nauką jego."
Dwunastu apostołów było bez wątpliwości tak samo zaskoczeni jak reszta zgromadzonego tłumu; nic nie napisano o ich pomocy ich Mistrzowi w oczyszczeniu domu. Jedynie Jezus począł rzucać stołami, blokując ludzi którzy nosili różne rzeczy, i krzyczał, " Wynoś się stąd z tym! Wy nie możecie przynosić to przez przedsionki świątyni" On wziął szturmem handlarzy kozłów i owiec i gołębi, krzycząc, "Wynosić się! Weź twój handel z tego miejsca!"
Co się stało z kochającym Jezusem? Każdy kto czyni tak: irytując i używając siły na pewno nie jest Dobrego Ducha, co nie? Ale to był Jezus Chrystus. I faktycznie, za pierwszym razem kiedy on to uczynił kilka lat wcześniej (zobacz Ew. Jana 2.), On nawet uczynił bicz ze sznura. On siłą wyrzucał ludzi ze świątyni.
Jego dom stał się prostytucją do celów innych niż był do tego przeznaczony. Kiedy pióra latały dookoła i monety dźwięczały na chodnikach i handlarze rozpaczliwie wołali policję, Jezus przekrzyczał wszystkich, "Miejsce to wygląda jak jeden wielki dom towarowy a nie jak świątynia. Co zrobiliście ze słowami Izajasza o rzeczywistym przeznaczeniu tego budynku - będzie to dom modlitwy dla wszystkich ras i narodów? Wynoście się! Wynoście się wszyscy!"
Te dziwne fakty o tym wydarzeniu są takie ze Dziennik Wieczorny miał wywiady z kilkoma handlarzami tego dnia, każdy z nich dzielnie bronił swoich racji swojego bytu tam, "my prowadzimy podstawowy serwis dla kościoła, " oni mówili. "Jak w inny sposób ludzie dostaną właściwe zwierze na ofiarę? Jeżeli mieszkasz daleko stąd, ty nie będziesz pędził przed sobą owce lub krowę ulicami Jerozolimy. My pomagamy...," Ale, oczywiście, oni dodawali sobie duży dodatek do ceny.
Cinkciarze i wekslarze mówili podobnie. "Każdy musi płacić podatek świątynny, i ludzie nie mogą przychodzić tutaj z Greckimi czy Rzymskimi lub Macedońskimi monetami. Oni musza płacić specjalnie do tego przeznaczonymi monetami wybijanymi tutaj w Jerozolimie. My pomagamy ludziom z problemem wymiany pieniędzy." Ale znowu, oni zbijali ogromne zyski.
Do wszystkich nas włączonych w głoszenie ewangelii, wykonujących muzykę, publikowanie Chrześcijańskich materiałów, i wszystkich pozostałych, tutaj jest niewygodna informacja: Jezus nie jest aż tak bardzo zachwycony religijnym przemysłem.
On jest zatroskany nie tylko tym czy my dokonujemy Bożego dzieła, ale także jak i dlaczego my to robimy. Siedząc na tronie Sędziowskim, jego główne pytanie do ciebie i mnie nie będzie na temat wzrostu czy budżetu twojego zboru, ale dlaczego pastorowałeś ten zbór i w jakim duchu.
Jeżeli śpiewasz w chórze, pytanie nie będzie czy ty jesteś na odpowiedniej nucie; pytanie będzie dlaczego ty śpiewałeś w ogóle.
Jeżeli uczysz w klasie, czy ty robisz to z sercem jakie promieniuje Bożą miłością do słuchaczy, albo z innych powodów?
Wielokrotnie jestem zażenowany wymaganiami jakie stawiają w kontraktach niektóre nowoczesne Chrześcijańskie grupy muzyczne. Aby wykonać koncert w twoim kościele, stawki są tak wysokie i w dodatku doliczają zapłatę za dojazd. Każdy detal zakwaterowania w hotelu z posiłkami na dwadzieścia osób w hotelu. To wszystko jest żądane przez nich aby oni mogli stanąć przed miejskim tłumem śpiewając: "zaufaj Panu we wszystkich swoich potrzebach."
Cinkciarze pierwszego wieku byli w świątyni, ale oni nie mieli ducha świątyni. Oni może grali ważną role w asystowaniu ludziom do nabożeństwa, ale oni nie byli zgrani z całym celem istnienia Bożego domu.
"Atmosfera domu mojego Ojca" Jezus mial powiedzieć , "jest atmosfera modlitwy. Aromatem dookoła mego Ojca musi być to ze ludzie otwierają swoje serca w nabożeństwie i prośbach. To nie jest miejsce do robienia szmalu. To jest miejsce do wołania do Pana."
Ja wcale nie porównuję Świątyni Jerozolimskiej, zbudowanej przez Heroda Wielkiego, do naszych budynków kościelnych dzisiaj. Bóg nie koncentruje się w swojej obecności na jakimś szczególnym budynku. I faktycznie, Nowy Testament naucza że my teraz jesteśmy Jego mieszkaniem, i dlatego nowina Jezusa o prymacie modlitwy?
Treścią tego jest aby rozróżnić że Chrześcijańskie kościoły, Chrześcijanie , i Chrześcijańskie zgromadzenia są aromatem modlitwy. To nie ma znaczenia jaka jest tradycja w twoim kościele albo w moim. Dom nie jest naszym tak czy inaczej; to Ojca mego dom.
Czy Biblia gdziekolwiek mówi od Genesis do Objawienia: "Mój dom będzie nazwany domem kazań"? Czy Biblia gdziekolwiek mówi: "Mój dom będzie nazwany domem muzyki"? Oczywiście ze nie. Biblia mówi: "Mój dom będzie nazwany domem modlitwy dla wszystkich narodów". Kazania, muzyka, czytanie Słowa - to są wspaniale rzeczy; ja wierze i praktykuje je wszystkie. Ale one nie mogą nigdy zastąpić modlitwę jako znak Bożej obecności na tym miejscu. Tak naprawdę ja widziałem że Bóg dokonał więcej w życiu ludzi podczas dziesięcio-minutowej realnej modlitwy niż w dziesięciu moich kazaniach.
Czy ty kiedykolwiek zauważyłeś że Jezus zapoczątkował Chrześcijański kościół, nie podczas czyjegoś kazania, ale podczas kiedy ludzie modlili się? W pierwszych dwóch rozdziałach Dziejów Apostolskich, uczniowie nie robili nic innego, ale oczekiwali na Boga. Kiedy oni siedzieli tam... w nabożeństwie, będąc w wspólnocie z Bogiem, pozwalając Bogu kształtować ich i oczyszczać ich duchy i dokonując operacje serca jakie tylko Duch Święty może dokonać... kościół narodził się. Duch Święty został wylany.
Bóg narodził kościół w spotkaniu modlitewnym, a spotkania modlitewne są na wymarciu dzisiaj.
Czy nie tylko Ja jestem zaambarasowany kiedy przywódcy religijni w Ameryce czy w Europie mowią o modlitwie w publicznych szkołach? My nie mamy nawet tyle modlitwy w wielu kościołach! Ze wstydu, ty pomyślisz ze my przemilczymy ten temat aż zaczniemy praktykować to co głosimy w naszych zborach.
Ja jestem przekonany ze Rzymscy cesarze nie mieli modlitwy do Boga w ich szkołach. I Chrześcijanie nie dbali o to co Kaligula, czy Klaudiusz czy Neron czynili. Czy cesarz mógł zatrzymać Boga? Jak, faktycznie, mogły demony przedrzeć się kiedy lud Boży módl się i wołał imię Pańskie? Niemożliwe!
W Nowym Testamencie my nie widzimy Piotra czy Jana z wywieszonymi rekami i mówiącymi: "Oh, co robić? Kaligula jest pedalem... on chce mianować swego konia do Rzymskiego Senatu... co za straszny model przywódcy! Jak my się zachowamy w tej sytuacji?"
Nie ogłupiajmy się. Nie odwracajmy uwagi od słabego życia modlitwy w naszych kościołach. W 4 rozdziale Dziejów Apostolskich, kiedy apostołowie byli niesprawiedliwie aresztowani, zamknięci w wiezieniu, straszeni śmiercią, oni nie wołali o protesty; oni nie szukali politycznych rozwiązań. Zamiast tego, oni szli na spotkanie modlitewne. Wkrótce miejsce modlitwy wibrowało mocą Ducha Świętego (wiersze 23-31). Apostołowie mieli ten instynkt: Kiedy trwoga , módl się. Kiedy ośmieszany, módl się. Kiedy prześladowany, módl się.
Czytelnik Dziejów Apostolskich jest poruszony i tak naprawdę uczciwie zamyślony widząc Chrześcijaństwo, realną rzecz, w akcji po raz pierwszy w ludzkiej historii. Ten nowo narodzony kościół, narażony jak każde ludzkie dziecko, nie mając pieniędzy, ani wpływów, ani mocy, zakłada się radośnie i z otucha do wygrania pogańskiego świata.
W ostatnich 30 latach napisano więcej książek o małżeństwie aniżeli w pozostałych 2000 lat historii kościoła. Ale spytaj pierwszego lepszego pastora czy nie ma dzisiaj proporcjonalnie więcej małżeństw z problemami aniżeli w jakiejkolwiek innej erze. My mamy wszystkie - jak naprawić - ale domy nadal zozpadają się.
Para która modli się razem pozostaje razem. Ja nie chce być prostacki tutaj, albowiem zawsze będą trudne momenty w każdym związku. Ale Boże Słowo jest tak prawdziwe kiedy mówi: "Wołajcie do mnie, i Ja wam pomogę, tylko dajcie mi szanse."
To samo dotyczy się wychowania dzieci. My możemy mieć stosy książek na temat wychowania dzieci i możemy spędzić z nimi mnóstwo tzw. jakościowego czasu. I jeszcze do tego my mamy więcej problemów na sto dzieci niż kiedykolwiek poprzednio. I nie dlatego że my nie wiemy - jak naprawić - tylko dlatego że my nie prosimy o moc i łaskę do Boga.
Czy nie lepiej byłoby gdybyśmy zainwestowali o połowę mniej czasu i energii w pisanie, publikowanie, czytanie i dyskutowanie o książkach na temat Chrześcijańskej rodziny... i spędzili druga połowę na modlitwie za naszymi rodzinami, małżeństwami i dziećmi?
Czy nie dlatego autor listu do Hebrajczyków podkreśla tak wybitnie ta najbardziej centralna aktywność wszystkich Chrześcijan: "Przystąpmy tedy z ufna odwaga do tronu laski, abyśmy dostąpili miłosierdzia i znaleźli łaskę ku pomocy w stosownej porze?" (Hebr. 4:16) To nie mówi, "przystąpmy z ufnością do kazania." My uczyniliśmy kazanie głównym punktem programu nabożeństwa, to czego Bóg nigdy nie pragnął.
Kaznodzieje jacy wykonują dobra prace, przyprowadzają ludzi do tronu laski. To samo jest prawda o źródle laski i przebaczenia.
Każdego kaznodziei i każdego śpiewaka, Bóg pewnego dnia spyta, "Czy ty przyprowadziłeś ludzi do miejsca gdzie cala akcja się rozgrywa... u tronu laski? Jeżeli ty tylko zabawiałeś ich i tylko łaskotałeś ich uszy i dałeś im moment ciepła, biada tobie. U tronu laski Ja mogłem zmienić ich życie. Pastorze, czy ty tylko świeciłeś przed ludźmi swoim wdziękiem, czy czyniłeś ich głodnymi przyjścia do mnie?"
Jeżeli spotkanie nie kończy się ludźmi dotykającymi Boga, to co to za spotkanie? My nie spotkaliśmy Boga. My nie spotkaliśmy z tym Jedynym pełnym mocy i kochającym wystarczająco aby zmienić nasze życie.
Jestem stanowczo przekonany ze my nie otrzymujemy tego o co prosimy, bo nie pytamy zgodnie z wola Bożą. Ale nie używajmy teologicznych wyrażeń unikając faktu, że my zbyt często idziemy do Boga o rzeczy jakie On nie chce abyśmy mieli właśnie dzisiaj, lub teraz. Bardzo rzadko my uczciwie przyznajemy, "Panie, Ja nie jestem wstanie uczynić to sam. Ja rozbiłem się o ta ścianę juz trzydzieści piec razy i ja potrzebuje ciebie".
Bóg wybrał modlitwę jako Jego przekaźnik błogosławieństwa. On zastawił stół przed nami wypełniony każdym rodzajem mądrości, łaski, i siły ponieważ On wie dokładnie czego nam potrzeba w danej chwili. Ale jedynie my możemy dostać to jeżeli zasiądziemy do stołu i skosztujemy i zobaczymy ze Bóg jest dobry.
W tych złych czasach jak je dzisiaj nazywamy... kiedy ciemność nadchodzi i cały świat pogrąża się w ciemności... i kiedy my walczymy nasze duchowe walki w naszych domach i kościołach... robimy z siebie głupich nie zwracając się do Tego który ma zasób nieskończonej laski i mocy. Tylko On jest naszym źródłem.
Opracował Paul Piskozub
kontakt z autorem serwisu |
Chrześcijański
Serwis Promocyjny
Ostatnie zmiany: 15.06.2001 r.
| początek | strona główna | odtwarzanie MIDI | dodaj do ulubionych | rekomenduj znajomym | St@rtuj z Eliaszem |