Gracjan Majchrzycki
Pewnego dnia "przyszedł" na ten świat mały chłopiec. I nie byłoby w tym wydarzeniu nic dziwnego oprócz tego, że żył on wprawdzie długo, lecz nieszczęśliwie. Jego życie zaczęło się tragedią i skończyło nieomal tragedią. Tragedią były jego narodziny, ale on sam dziękuje i nadal będzie dziękował Bogu za to, że przyszedł na ten świat. Wspaniałym jest przecież to, że można żyć i oglądać stworzenia Boże i cały wszechświat o który Bóg się zawsze troszczy.
Potem nastąpiło dzieciństwo. Coś bardzo trudnego do przeżycia, a zwłaszcza, gdy trudno jest się do kogokolwiek odezwać. Nie miał przyjaciół. Zawsze chodził sam i był smutny prawie zawsze. W takiej sytuacji pewnie zapytalibyście: "A co rodzice? Przecież to oni powinni być chyba najbliższymi przyjaciółmi przedszkolaka?". Ale i oni takimi nie byli. Nie mieli na tyle cierpliwości, aby stać się najbliższymi przyjaciółmi przedszkolaka.
I tak sobie żył i żył, aż któregoś dnia, w wieku około dwunastu lat, znalazł kogoś (rówieśnika), który zdawał się być jego przyjacielem. A okazał się być tylko nadzorcą niewolnika. Gdy rodzice się o tym dowiedzieli, było już zbyt późno by pomóc. Została wielka nie wypowiedziana skaza, chyba na całe życie.
Potem otaczał się wieloma ludźmi, aby zapomnieć o samotności. I, chociaż wielu z nich zdawałoby się być jego przyjaciółmi, tak naprawdę nie miał nigdy przyjaciół. Studiował, palił papierosy, pił alkohol, a wszystko po to, aby nie być samemu, a i być może znaleźć przyjaciela. Ale i to okazało się gonitwą za wiatrem.
Było w jego życiu wiele osób, chyba przyjaciół, które prędzej, czy później go opuściły. Każde z nich zaczęło mieć swoje własne życie. Więc cóż po takiej przyjaźni, która nie przetrwała zbyt długo? Ludzie przychodzili i ludzie odchodzili, a pozostały tylko bolesne wspomnienia.
Teraz jest tu ze mną, gdy piszemy tę jego historię. Jest człowiekiem zmęczonym życiem. Zmęczonym życiem bez Boga, ale i bez przyjaciela. Ale, gdy tak sobie siedzimy i rozmawiamy o wielu sprawach, to on właśnie się uśmiecha i mówi: "Przecież ty zawsze powtarzałeś mi o tym, że zawsze, kiedy tylko zechcę, mogę sięgnąć po rękę mojego Największego Przyjaciela - JEZUSA CHRYSTUSA - mogę pójść z Nim przez życie, a On nigdy mnie nie zawiedzie. I wiesz co, chyba w tej chwili się to stało, bo wszystkie gwiazdy nad tą łąką się do mnie uśmiechają z nieboskłonu, a kwiaty, życie i ziemia są takie piękne.".
Autor udostępnił tekst 22-02-2000 r.
kontak z autorem serwisu |
kontakt z autorem dokumentu |
Adres serwisu:
http://www.eliasz.pl
Chrzescijanski Serwis Promocyjny
Ostatnie zmiany: 2000-02-22
[początek]