poprzedni nastepny
linki autorzy opracowań książki kontakt lista tematyczna lista chronologiczna strona główna  

Dziwne chrześcijaństwo

Prorok Daniel w ósmym rozdziale swej księgi zapowiedział najpierw Persję i Grecję, a potem Rzym w obu jego fazach: pogańskiej i chrześcijańskiej.

"1W trzecim roku panowania Baltazara miałem widzenie... 4Ujrzałem barana bodącego rogami ku zachodowi, północy i południu. Żadne ze zwierząt nie mogło mu sprostać ani nikt nie mógł uwolnić się z jego mocy. On zaś czynił co chciał i stawał się wielki. 5Ja zaś patrzałem uważnie i oto od zachodu szedł kozioł po całej powierzchni ziemi, nie dotykając jej. Kozioł ten miał okazały róg między oczami. 6Podszedł on aż do barana o dwóch rogach, którego widziałem stojąc nad rzeką, i rzucił się na niego z całą swą złością. 7Zobaczyłem, jak on zbliżywszy się do barana rozzłościł się na niego, i uderzył barana, i złamał oba jego rogi. Baran nie miał siły, by mu stawić czoła. Powalił więc on go na ziemię i podeptał nogami, a nie było nikogo, kto by wyrwał barana z jego mocy.8Kozioł urósł niezmiernie, ale gdy był w pełni sił, wielki róg uległ złamaniu, a na jego miejscu wyrosły cztery inne ku czterem stronom świata...20Baran, którego widziałeś z dwoma rogami oznacza królów Medów i Persów. 21Kozioł zaś króla Jawanu [Grecji], a wielki róg między jego oczami - pierwszego króla."

Aleksander Wielki, gdy zobaczył, że księga Daniela zapowiada jego zwycięstwo nad Persami, okazał wiele względów Judejczykom, którzy mu ją pokazali.(1) Wielki przywódca nie poświęcił jednak uwagi dalszej części proroctwa o rozpadzie jego królestwa na cztery części. Tak się stało. Po niespodziewanej śmierci Aleksandra imperium greckie podzielili między siebie jego czterej generałowie.

Po greckim mocarstwie nastało Imperium Rzymskie, które znalazło kontynuację w Rzymie papieskim i podzielonych państwach Europy. Dlatego Mały Róg w ósmym rozdziale Daniela reprezentuje Rzym w jego dwóch fazach: pogańskiej i chrześcijańskiej.(2)

Pierwszą fazę charakteryzuje horyzontalny (ziemski) wzrost Małego Rogu, który odnosi się do terytorialnych podbojów Imperium Rzymskiego:

"[Z jednej ze stron świata](3) wyrósł inny mały róg, który bardzo wyrósł ku południowi i ku wschodowi, i ku prześlicznej ziemi." (Dn.8:9).

Rzym rozpoczął swe podboje od zwycięstwa nad Kartaginą - potęgą morską położoną w Afryce, a więc na "południe" od Italii. Później podbił położoną na "wschód" Grecję (146 p.n.e.), a wreszcie Palestynę (64 p.n.e.), zwaną "prześliczną", "wspaniałą" ziemią, gdyż w czasach starotestamentowych była ona mieszkaniem ludu Bożego (Jer.3:19).

Drugą fazę cechuje podbój wertykalny (niebiański) sugerujący ekspansję w sferze duchowej, jaka cechowała średniowieczne papiestwo:

"Wielkością swoją sięgał aż do wojska niebieskiego i strącił na ziemię niektórych z wojska i z gwiazd, i podeptał ich. Wmówił w siebie potęgę, jaką ma książę wojsk, tak iż odjęta mu została stała codzienna ofiara i zostało zbezczeszczone miejsce jego świątyni. Na codziennej ofierze dopuszczono się przestępstwa; prawda została powalona na ziemię, a cokolwiek czynił, to mu się udawało." (Dn.8:10-12).

Mały Róg "wmawia w siebie potęgę, jaką ma książę wojsk" (Dn.8:11), a więc Chrystus.(4) Miał też narzucać swe dogmaty i prześladować tych, którzy mu się nie podporządkują, czyniąc rzeczy dziwne i doznając w nich powodzenia.

"Jego moc będzie potężna, ale nie dzięki własnej sile. Będzie zamierzał rzeczy dziwne i dozna powodzenia w swych poczynaniach; obróci wniwecz potężnych i naród świętych. Przy jego przebiegłości i knowanie będzie skuteczne w jego ręku. Stanie się on wyniosłym w sercu i niespodziane zgotuje zagładę wielu." (Dn.8:24-25).

Papiestwo czyniło "rzeczy dziwne" i obce duchowi Ewangelii. Na przykład w IX wieku Kuria rzymska sfałszowała dokumenty (Donacja Konstantyna i Dekrety Pseudo-Izydoriańskie). Przy pomocy tych falsyfikatów biskupi Rzymu przez następne stulecia dowodzili, że od wieków inni biskupi od nich otrzymywali godności,(5) a władcy świeccy byli im podporządkowani.(6)

Papież Grzegorz VII (1073-85) posłużył się tymi sfałszowanymi dokumentami, aby usprawiedliwić swój zamiar utworzenia na ziemi królestwa religijno-politycznego z papieżem na czele. Wzorem dla tego było cesarskie Imperium Rzymskie. W tym celu podporządkował sobie nawet cesarza niemieckiego Henryka IV (1084-1106). Kiedy ten próbował oponować wobec zaangażowaniu papieża w politykę, Grzegorz VII rzucił na niego klątwę zwalniając jego poddanych z przysięgi posłuszeństwa i zachęcając ich do buntu przeciw jego władzy. Osamotniony Henryk utraciłby tron, gdyby z całą rodziną nie przeprawił się zimą przez Alby. Chciał ukorzyć się przez papieżem, ale ten nie wpuścił ich nawet do zamku w Canossie. Henryk IV, mimo mrozu, musiał stać na dziedzińcu boso, w pokutnym worze i z odkrytą głową. Dopiero po trzech dniach Grzegorz VII uległ naleganiom doradców i cofnął ekskomunikę, udzielając mu warunkowego przebaczenia. Odtąd papież chełpił się swą mocą, która może upokorzyć nawet cesarza. Był to dziwny duch, jeśli porównać go z pokornym Jezusem z Nazaretu, który powiedział, żeby oddać Bogu co boskie, a cesarzowi co cesarskie.

Kolejną "rzeczą dziwną" był zakaz pod karą śmierci czytania Słowa Bożego w językach narodowych. Sobór w Tuluzie (1229 r.) zakazał wszystkim poza kapłanami posiadać Pismo Święte w jakiejkolwiek formie i języku, nawet łacińskim.(7) W ten sposób, pod pozorem czci dla Biblii, skutecznie zakryto jej treść przed ludem.

Rezultatem była wielka ignorancja, a nawet wśród księży, którzy nie znali Pisma Świętego. Znany katolicki duchowny Tomasz Linacer, kiedy pod koniec życia w 1524 roku kazał sobie przynieść Nowy Testament, którego dotąd nigdy nie czytał, otwarłszy go natrafił na zdanie "Ja wam powiadam nie przeklinajcie", zaklął siarczyście i zaraz go zamknął, bo miał słabość do przeklinania. Rozgniewany powiedział: "Albo to nie jest Ewangelia, albo my nie jesteśmy chrześcijanami!".(8)

"Rzeczą dziwną" były też liczne nakazy papiestwa, aby prześladować nie tylko niechrześcijan (muzułman czy Żydów, którzy doznali licznych tragedii głównie za sprawą hiszpańskiej inkwizycji), ale i chrześcijan. Prześladowano nawet duchownych katolickich, którzy pragnęli reformy i czystości kościoła. Za to zginął m.in. światły ksiądz praski Jan Hus oraz żarliwy kaznodzieja Girolamo Savonarola.

Girolamo Savonarola

Girolamo Savonarola (1452-1498) był najlepszym kaznodzieją katolickim XV wieku. Jako dominikanin miał dostęp do Pisma Świętego, które studiował również w językach oryginalnych. Jego kazania cieszyły się ogromną popularnością. Ludzie wstawali przed świtem, aby znaleźć miejsce we florenckim kościele, gdzie kazał. Kazania miały taki efekt, że po nich kobiety odrzucały biżuterię, mężczyźni palili karty do gry, zaś młodzi ludzie poświęcali życie Bogu.

Savonarola zachęcał ludzi do studiowania trudno dostępnej wówczas Biblii. Jego ulubioną księgą była Apokalipsa. Bazując na jej proroctwach wypominał korupcję i niemoralność księży, szczególnie w Kurii Rzymskiej z papieżem na czele. Apelował o powrót do wiary kościoła apostolskiego. Wierzył (co nie oznacza, że nauczał wszystkich tych rzeczy publicznie) w zbawienie z łaski przez wiarę, bezużyteczność papieskich odpustów, zaprzeczał supremacji papieża jako zwierzchnika chrześcijaństwa, skuteczności spowiedzi usznej, a w papieskim Rzymie widział duchowy Babilon.(9)

Papieżem był wówczas Rodrigo Borgia, który jako młody człowiek, dzięki interwencji swego wuja papieża Kaliksta III, otrzymał posadę kardynała. Miał zaledwie 25 lat. Po śmierci papieża Innocentego VIII przekupił czternastu innych kardynałów, aby wybrali go papieżem.(10) Dzięki temu, 6 sierpnia 1492 roku Borgia przyjął tiarę oraz imię Aleksandra VI.

Katolicki historyk John O'Brien napisał: "Po tym wyborze mieszkańcy Rzymu mawiali: 'Aleksander sprzedaje klucze, ołtarz i samego Chrystusa. Ale ma do tego prawo, bo sam je kupił.' Niektórzy gorszyli się z powodu odpustów, jakie papież sprzedawał na wielką skalę. Można było je nabyć nawet za najbardziej wynaturzone przestępstwa, jak zabicie córki przez ojca. Na zarzuty Aleksander odpowiadał: 'Nie jest Bożą wolą, aby grzesznik umierał, lecz aby żył - i płacił'."(11)

W 1460 roku Rodrigo Borgia, który miał już czworo nieślubnych dzieci z innymi kobietami, związał się z Vannozzą Catanei, z którą miał kilkoro dzieci. Jego ostatni syn (z jeszcze inną kobietą) urodził mu się na rok przed jego zgonem 4 marca 1493 roku.(12)Nic dziwnego, że Jan Kochanowski napisał (choć miał na myśli XVI-wiecznych papieży) we fraszce Na świętego ojca:

"Świętym cię zwać nie mogę, ojcem się nie wstydzę,

Kiedy, wielki kapłanie, syny twoje widzę."(13)

W 1489 roku kardynał Borgia, liczący wówczas już 58 lat, dołączył do długiej listy konkubin 16-letnią Julię Farnese. Zrozumiałe niezadowolenie jej rodziny załagodził drogimi podarkami. Jej 25-letniego brata Alessandro Farnese uczynił kardynałem, choć ten był bez święceń kapłańskich! Dzięki temu Farnese stał się w przyszłości papieżem, znanym pod imieniem Pawła III (1534-49).(14)

W tydzień po swej papieskiej koronacji Aleksander VI wyniósł swego 18-letniego syna Cezara na urząd kardynała.

W lipcu 1495 roku Aleksander VI wysłał do Savonaroli list, chwaląc jego osiągnięcia i zapraszając go do Rzymu, aby wygłosił tam swoje kazania. Wiedząc, że to pułapka na jego życie, Savonarola wymówił się, zamiast tego posyłając mu książkę ze swymi kazaniami.

W sierpniu Savonarola otrzymał kolejny list, w którym papież obrzucił go przekleństwami, rozkazując stawić się przed nim pod groźbą ekskomuniki. Kaznodzieja z respektem, ale zdecydowanie wskazał liczne nieścisłości w tym liście. W kolejnym piśmie papież zakazał mu wygłaszania kazań. Ten jednak, gdy nie udało mu się listownie odwieść papieża od tej decyzji, zdecydował się wygłaszać je dalej. Lamentował przy tym:

- Jak Kościół może karać księży za to, że mają kochanki, skoro papież robi to samo, w dodatku publicznie wynosząc swe nieślubne dzieci? Jak możemy głosić wstrzemięźliwość, skoro papież sprzedaje błogosławieństwa i urzędy temu, kto da najwięcej.(15)

Papież uciekł się do wypróbowanej metody i zaproponował Savonaroli kardynalski kapelusz, aby go uciszyć. Ten nie dał się przekupić. Odpowiedział wysłannikowi papieża:

- Nie chcę innego czerwonego kapelusza, poza kapeluszem męczennika.(16)

12 maja 1497 roku ekskomunikował Savonarolę, zaś Florencji zagroził interdyktem, jeśliby nie odstąpiła od niego. Interdykt był zaś dla miasta tym, czym ekskomunika dla człowieka - pod każdym względem oznaczał ruinę.

Sympatia mieszkańców miasta zaczęła się odwracać od reformatora. Jego oponenci oskarżyli go jako heretyka i schizmatyka. Savonarola, czując, że jego życie dobiega końca wypowiedział prorocze słowa, które wypełniły się kilkanaście lat po jego śmierci za sprawą XVI-wiecznej Reformacji:

- Rzym nie ugasi tego ognia, a jeśli zostanie ugaszony, Bóg rozpali kolejny, on już pali się wszędzie, tylko oni o tym nie wiedzą.(17)

Papież na wieść o aresztowaniu Savonaroli przez władze miasta, pogratulował im tej decyzji, a miasto nagrodził odpustem i trzyletnią ulgą w dziesięcinach. Polecił też, aby przesłuchując Savonarolę nie zaniechano użycia tortur.(18)

Kaznodzieję skazano na torturę zwaną strappado, którą stosowano najczęściej, aby zmusić ich do wyznania winy, co się udawało nawet jeśli byli niewinnymi i pobożnymi katolikami. Na czym polegał trik? Nieszczęśnikowi wiązano ręce za plecami i przywiązywano je na linie do żurawia, który podciągał go wysoko w górę. Przez długi czas zostawiano go zawieszonego za wykręcone do tyłu ręce, po czym gwałtownie opuszczano go z dużej wysokości w dół, tak jednak, aby jego stopy zatrzymały się tuż nad podłogą. Wówczas ciężar ciała wykręcał ramiona ze stawów, powodując nieopisany ból. Historyk katolicki John O'Brien napisał: "Ta procedura była ponawiana tak wiele razy, że ból stawał się nie do zniesienia i człowiek z bólu bliski obłąkania, wyznawał wszystko, co posłani z Rzymu papiescy inkwizytorzy mieli przeciwko niemu."(19)

Inkwizycja w teorii nie mogła torturować więcej niż jeden raz, ale to interpretowano w ten sposób, że stosowano tę samą torturę z przerwami przez wiele dni, albo wynajdywano nowe oskarżenie, które pozwalało zastosować inną torturę.

Procedurę strappado powtórzono wobec Savonaroli 14 razy w ciągu jednego dnia! Po kilku dniach inkwizytor papieski powiadomił papieża, że tortury niczego z niego nie wydusiły, choć jego ciało było całe posiniaczone, a ramiona powykręcane ze stawów.

Savonarola leżał, tak jak inne ofiary inkwizycji, w celi bez łóżka, krzesła i ubikacji. Kiedy poprosił o wodę, podano mu ją w naczyniu używanym do innych ludzkich potrzeb, przez co cierpiał potem długo na straszliwe bóle brzucha.

Kiedy pewnego dnia podciągnięto go na żurawiu wysoko w górę za jedno ramię, po czym po długim czasie nagle opuszczono w dół, Savonarola stracił z bólu przytomność. Kiedy ją odzyskał poinformowano go, że tortura będzie ponawiana dopóki nie podpisze wyznania przygotowanego przez papieskiego inkwizytora, biskupa Francesco Romolino. Nieprzytomny z bólu zakonnik przyznał się do zarzutów. Ze względu na to wyznanie okazano mu potem łaskę i przed spaleniem został uduszony. Była to pewna łaska, bo spalenie na stosie to straszna śmierć. Ogień, na który zwykle nie marnowano zbyt wiele opału, trawił ciało powoli od stóp i łydek, które często były spalone do kości, gdy ofiara wciąż jeszcze żyła...

Wyrok na Savonaroli, tak jak na innych prawdziwych czy urojonych heretykach wykonywały władze świeckie w obecności przedstawiciela hierarchii kościelnej. 23 maja 1493 roku biskup zerwał z zakonnika szaty liturgiczne, odbierając mu kapłaństwo i wypowiadając słowa klątwy:

- Odłączam cię od Kościoła wojującego i od Kościoła zwycięskiego!

Na co Savonarola odrzekł:

- Nie od Kościoła zwycięskiego. To nie jest w twojej mocy.(20)

W Rzymie papież nie posiadał się z radości, że udało mu się uciszyć głos, który wzywał do reformacji, tak potrzebnej ówczesnemu kościołowi. Aleksander VI obdarzył odpustem wszystkich, którzy zwrócili się przeciw Savonaroli "bez względu na ich przestępstwa, nawet zbrodnie, które mogli popełnić w tym celu".(21)

Męczeństwo mnicha i kaznodziei Girolamo Savonaroli przekonało innego katolickiego zakonnika, Marcina Lutra, że wszelka nadzieja na reformę papieskiego Rzymu jest złudna, gdyż jak mawiali Włosi:Il papa non cambia ("Papież się nie zmienia").

Jeszcze jednym z wielu przykładów takiego dziwnego i nie przystojącego naśladowcom Chrystusa zachowania była reakcja papieża Grzegorza XIII na wieść o rzezi protestanckiej szlachty w noc św. Barłomieja w 1572 roku.

Francuscy protestanci zwani hugonotami, wiedząc, że wysłannicy Rzymu robią wszystko, aby podjudzić króla i tłum przeciwko nim, obawiali się przybyć do Paryża na ślub swego przywódcy księcia Navarry. Król dał im słowo, że będą bezpieczni, ale ich przeczucia były słuszne. W noc św. Bartłomieja na głos kościelnych dzwonów wyciągano ich z łóżek i mordowano bez sądu, bez wyjaśnienia i bez litości. Rzeź rozciągnęła się także na inne regiony Francji. W protestanckich domach nie oszczędzano starców, ani niemowląt. W ciągu dwóch miesięcy zgładzono wówczas około 30.000 szlachetnych i oddanych Francji ludzi. Teodor Beza napisał, że dzieci, które się ostały chodziły z płaczem po ulicach o głodzie, mając kamienny bruk za łóżko, bo nikt nie odważył się im pomóc, aby nie być posądzonym o herezję.(22) Jeden z historyków napisał:

"Gdy wiadomość o masakrze dotarła do Rzymu, radość duchownych nie miała granic. Kardynał z Lotaryngii nagrodził posła tysiącem koron. Armata z zamku św. Anioła zagrzmiała uroczystą salwą, na każdej wieży bito w dzwony, a od zimnych ogni noc była jasna niczym dzień. Papież Grzegorz XIII w otoczeniu kardynałów i dostojników kościoła poprowadził procesję do kościoła św. Ludwika, gdzie zaintonowaliTe Deum (Ciebie Boże wielbimy)... Ku upamiętnieniu rzezi wybito medal, a w Watykanie do dziś można oglądać trzy freski Vasariego, które przedstawiają króla z radą planującego masakrę, zabicie admirała Colingny'ego i samą rzeź protestantów."(23)

W XVIII wieku król Ludwik XIV (1643-1715) podjudzony przez jezuitów rozkazał wszystkim protestantom opuścić Francję, a ich kościoły zburzyć. Ci, którzy w porę nie uciekli trafiali na galary, a ich dobra skonfiskowano. Król otrzymał za to medal i pochwałę od papieża, który przyrównał go do Konstantyna Wielkiego, który jako pierwszy użył świeckiego ramienia przeciwko heretykom w imię kościoła chrześcijańskiego.

Francję opuściło wówczas przynajmniej 400.000 spośród jej najlepiej wykształconych i najbardziej lojalnych obywateli.(24) Ich winą było odrzucenie autorytetu papiestwa i niebiblijnych dogmatów.Swoimi talentami, wiedzą i rzetelną pracą wzbogacili Anglię, Holandię, Niemcy i Amerykę Północną. Natomiast francuskie ośrodki przemysłu opustoszały, a najżyźniejsze pola legły ugorem.

Ogromny wpływ na rządy we Francji uzyskali wówczas jezuici.

Zakon jezuitów

Zakon ten zorganizował na wzór wojska wojskowy Ignacy Loyola. Zatwierdzony został przez papieża w 1540 roku. Zakon składał papiestwu ślub bezwzględnego posłuszeństwa, służąc jako papieska policja i wywiad. Papież polecał ich katolickim królom i książętom jako spowiedników i doradców, co pozwalało jezuitom prowadzić zakrojone na szeroką skalę intrygi.

Starali się wszędzie przechwycić szkolnictwo, rozpoznając jego wpływ na kształtowanie przyszłych pokoleń. Założyciel zakonu, Ignacy Loyola, powiedział "Dajcie mi siedmioletniego chłopca, a będzie mój na zawsze".(25) Sprawdziło się to w życiu Zygmunta III Wazy (1566-1632), który był wychowankiem jezuitów.

Zygmunt był synem króla szwedzkiego Jana III Wazy i Katarzyny Jagiellonki. Jego wychowawca, jezuita Stanisław Warszewicki wierny niepisanej zasadzie swego zakonu ("Cel uświęca środki") sam dobrowolnie prowadził go na nabożeństwa luterańskie, żeby mógł objąć rządy w luterańskiej Szwecji, gdyby plany osadzenia go na tronie polskim zawiodły. Kiedy plany te powiodły się, wówczas król nie zareagował, gdy podjudzony przez jezuitów tłum palił i burzył kościoły protestanckie w Krakowie. Król zabawiał się wtedy grą w piłkę, nie racząc posłać nawet straży, aby przeszkodzić bezprawiu.(26) Niedługo potem przyszła kolej na Poznań. Historyk dr Wacław Sobieski napisał: "W Poznaniu na kazalnicy Piasecki jezuita podżega tłum do palenia zborów innowierczych: 'Nie chce magistrat, nie chce rada miejska, ty tedy ktokolwiek jesteś z ludu, puść z dymem i w popiół zamień wszystkie bożnice heretyckie'".(27)

Historyk Michał Bobrzyński tak napisał o Zygmuncie III w Dziejach Polski:

"[Zygmunt Waza] mógł się stać najznakomitszym szermierzem kościoła, ale musiał się stać najgorszym politykiem, najgorszym stróżem doczesnego dobra państw zdanych na jego pieczę. Nie dla dobra i pomyślności Polski związał się też z katolickimi Habsburgami, lecz dla walki z protestantyzmem poza granicami kraju; przyjął polską koronę przede wszystkim w tym celu, ażeby oparłszy się na potężnej a przeważnie katolickiej Polsce, protestantyzm szwedzki przemocą obalić. Wielkim bodźcem dla polityki Zygmunta byli dawni jego nauczyciele jezuici, którym i teraz bezwzględnie zaufał i zupełnie się poddał... przerzucając się teraz na ściśle katolicką podstawę miała stać się warowną twierdzą do odzyskania krajów i narodów od Rzymu odpadłych. Wiążąc się z Habsburgami miała im Polska dopomóc do zgniecenia protestantyzmu w Czechach, Węgrzech i Rzeszy niemieckiej; dopomagając Zygmuntowi w prawach do jego szwedzkiej korony miała Szwecję do kościoła rzymskiego nawrócić; mieszając się w sprawy wewnętrzne Moskwy miała i tam katolicyzm zaszczepić. Polska w rękach Zygmunta III do szwedzko-katolickiej polityki była tylko wygodnym narzędziem, narzędziem, o którego los tak dalece się nie troszczył, że z Anną, arcyksiężniczką austriacką zawarł małżeństwo, pomoc Habsburgów dla utrzymania się na tronie szwedzkim odstąpieniem im Polski czy to po swojej śmieci, czy też nawet za życia pragnął sobie okupić i w tym celu tajemne z nimi zawierał umowy. Była to już otwarta zdrada kraju, który go na swój tron dla obrony swoich interesów powołał..."(28)

Zakon jezuitów pchnął Polskę w objęcia Habsburgów, co przyczyniło się później do austriackiego rozbioru. Jezuici gotowi byli "nawet poświęcić dobro Rzeczpospolitej dla błahej nadziei nawrócenia Rosji", napisał historyk Jan Szujski w swoich Dziejach Polski.(29) Wciągnęli Polskę w kosztowną i niepotrzebną wojnę ze Szwedami, którą Sienkiewicz barwnie, ale niezbyt prawdziwie opisał w Potopie. Ze zdrajców Polski, takich jak przeor klasztoru na Jasnej Górze ksiądz Kordecki uczynił bohaterów narodowych, zaś z protestantów heretyków i wrogów narodu.

Polscy protestanci nie byli nigdy elementem wrogim ani obcym (choć "czarne owce" trafiają się w każdym wyznaniu). Przeciwnie, należeli często do najzacniejszych patriotów. To przecież protestant powiedział: "Polacy nie gęsi też swój język mają", zachęcając nas do używania polszczyzny zamiast makaronizmów. Mikołaj Rej, Jan Ostroróg, Andrzej Frycz-Modrzewski i inni protestanci byli współtwórcami "złotego wieku" kultury polskiej.

Nie było przypadkiem, że w większości katolicki naród polski wybrał w 1573 roku tak wielu protestantów do Sejmu i Senatu, że w tym ostatnim stanowili oni większość!(30) Nie uważano wtedy, że "Polak to katolik",(31) lecz na posłów i senatorów wybierano tych, którzy byli prawdziwie najlepszymi reprezentantami interesów Rzeczpospolitej. Dzięki takiej dojrzałej politycznie mentalności wiek XVI był najpomyślniejszym w dziejach Polski, która była wówczas czołową potęgą militarną i gospodarczą Europy, sięgając od Bałtyku po Morze Czarne. W XVI wieku władcy polscy nie wykonywali wyroków papieskiej inkwizycji, co zaoszczędziło Polsce cierpień, okrucieństw i tysięcy istnień ludzkich.

Do zaprzepaszczenia dziedzictwa "złotego wieku" przyczynił się zakon jezuitów, których pod koniec XVI wieku sprowadził do Polski fanatyczny wróg Reformacji kardynał Hozjusz. Przynieśli oni ze sobą nieznane w tolerancyjnej Polsce podstępne metody działania. Przebrani w góralskie guńki podżegali motłoch do palenia protestanckich zborów, bibliotek i szpitali. Ich seminarzyści bezcześcili protestanckie cmentarze, a protestantów przymuszali do klękania przed katolickimi procesjami, a gdy ci nie chcieli, wywoływali burdy, zwalając potem winę na innowierców, siejąc przez to wśród Polaków podziały i uprzedzenia na tle religijnym.

Celem tych działań było ograniczenie swobód innowierców, a potem przejęcie ich szpitali i szkół. Wysiłki te zakończyły się powodzeniem w XVII/XVIII, kiedy zdominowali polskie szkolnictwo, a z Polski wygnano najpierw Braci Polskich, a potem ograniczono swobody innych mniejszości religijnych. Dopóki jezuici mieli konkurencję, ich szkoły stały na wysokim poziomie. Później, gdy pod nieobecność wygnanych arian i uciskanych protestantów zdominowali szkolnictwo na każdym szczeblu, z ich kolegiów zaczęła wychodzić szlachta cechująca się zewnętrzną pobożnością, której wąskie horyzonty polityczne, warcholstwo i korupcja pozwalały przyszłym zaborcom nabywać szlacheckie liberum veto, a tym samym krępować wszelkie pożyteczne dla państwa polskiego reformy. Ignacy Chrzanowski napisał:

"Ogłupieniu politycznemu towarzyszył straszliwy upadek moralności społeczeństwa, nieodłączny od ciemnoty, łapownictwo senatorów, posłów, sędziów, urzędników stało się chlebem powszednim; religijność krzewiona po kościołach, szkołach i domach przez ciemne i niemoralne duchowieństwo, wyradzała się, schodziła coraz to wyłączniej na bezduszną dewocję, na posty i dyscyplinowanie się, na pielgrzymki, na koronowanie cudownych obrazów Matki Boskiej, na uczęszczanie do kościoła nie dla prawdziwego nabożeństwa, tylko dla zwyczaju lub ciekawości. Resztki tolerancji religijnej zanikły; sprawdziły się obawy Wacława Potockiego: z arianami załatwiono się już w wieku XVII, teraz wzięto się do wszystkich w ogóle innowierców, których prześladowano, usuwano z izby poselskiej, nie dopuszczano do urzędów: nie poszła w las nauka jezuicka, nie darmo uczyli księża, że Bóg za to tylko Polskę karze, iż cierpi u siebie protestantów!"(32)

Według sianej przez ówczesnych jezuitów demagogii, gdy na początku XVIII wieku rozprawiono się z protestantami, Polska winna wznieść się na wyżyny rozwoju ekonomicznego i duchowego, ciesząc się wielkim błogosławieństwem Bożym. Stało się, jak wiemy, na odwrót. Stawianie interesów kościoła nad interesem narodu przyniosło Polsce ruinę. Jeszcze w tym samym wieku spadły na nią rozbiory.

W wielu krajach poznano się na jezuickich knowaniach i braku lojalności wobec goszczącego ich narodu i państwa. Z Portugalii wyrzucono ich w 1759 roku, z Francji w 1764, z Hiszpanii w roku 1767. W Polsce zakon ich został rozwiązany w 1773 roku, zaś jego dobra przeznaczone Komisji Edukacji Narodowej.

We Francji obłuda kleru, okrucieństwo inkwizycji, intrygi jezuitów walnie przyczyniły się walnie do upadku moralności i wzrostu libertynizmu na skalę niespotykaną od czasów Sodomy. Francja zrodziła "rządy terroru" ateistycznej Rewolucji Francuskiej. Nie jest przypadkiem, że naród, w którym wymordowano lub przegnano w imię Boga bez sądu i bez litości setki tysięcy sumiennych obywateli, odrzucił Boga i kościół.

Zaszczurzone, ciasne, ciemne cele i galery, do których dożywotnio przykuwano "heretyków" zapełniły się duchownymi katolickimi. "Kto mieczem zabija od miecza zginie", mówi Apokalipsa (13:8).

Jonatan Dunkel

(powyższy materiał pochodzi z książki "Apokalipsa", Źródła Życia, 2000).

PRZYPISY:

1. Józef Flawiusz, Dawne dzieje Izraela, 11, 8:5.

2. Podobnie jak w siódmym, tak i w ósmym rozdziale Daniela, niektórzy komentatorzy upatrują w Małym Rogu króla Antiocha IV Epifanesa. Kontekst czyni tę asocjację niemożliwą. Po pierwsze, Mały Róg miał się pojawić po mocarstwie greckim i dotrwać aż do "czasów ostatecznych" (Dn.8:17), zaś Antioch był królem wywodzącym się z greckiej (a więc współistniejącej z mocarstwem greckim) dynastii Seleukidów i zginął przed narodzinami Jezusa, a więc na długo przed "czasami ostatecznymi", nawet jeśli za ich początek uznamy służbę Chrystusa. Po drugie, o Medo-Persji napisano, że urosła "wielce", o Grecji, że stała się "niezmiernie" wielka, zaś o Małym Rogu, że był większy niż poprzednie mocarstwa (Dn.8:4.8-9). Takie słowa nie mogłyby się odnosić do niewielkiego państewka Seleukidów, i ich nie liczącego na arenie międzynarodowej króla Antiocha Epifanesa. Po trzecie, Mały Róg miał zwrócić się przeciwko wierzącym i samemu Chrystusowi (Dn.8:11.25). Antioch nie mógł tego uczynić, gdyż żył dwa wieki przed Chrystusem. Natomiast uczynił to Rzym, do którego można odnieść każdą z wymienionych charakterystyk Małego Rogu.

3. Prawidłowy przekład powinien brzmieć: "A z jednej z nich (stron świata) wyrósł inny mały róg..." (Dn.8:9), gdyż zaimek hem jest rodzaju męskiego, odnosząc się zapewne do ruhoth (strony), a nie do kerenkeranoth (rogi), które jest w rodzaju żeńskim, podobnie jak liczebnik ahat w wersecie 9.

4. Daniel identyfikuje "księcia" (Dn.8:11) z Mesjaszem (Dn.9:25) i Michałem (Dn.12:1), który zwyciężył Szatana (Ap.12:7), i przyjdzie na ziemię, aby zmartwychwzbudzić sprawiedliwych (Dn.12:1). Tym, który przychodzi, aby zmartwychwzbudzić jest nie kto inny, ale sam Jezus Chrystus (1Tes.4:16) , co wskazuje, że to On sam jest księciem czy archaniołem Michałem.

5. Przez pierwsze wieki biskup rzymski nie miał większego autorytetu w chrześcijaństwie, niż biskupi innych dużych miast, np. Antiochii, Aleksandrii czy Konstantynopola. Po upadku cesarstwa wraz z Imperium Rzymskim na Zachodzie i podboju Wschodu przez muzułman, autorytet biskupa rzymskiego zaczął wzrastać, korzystając ze wsparcia władców świeckich.

6. The Oxford Dictionary of the Christian Church, red. F. L. Cross, E. A. Livingstone, New York: Oxford University Press, 1997, s.v. "Donation of Constatine", s. 498; s.v. "False Decretals", s. 598.

7. Concil. Tolosan. 1229, kol. 14; cyt w: Henry Charles Lea, The Inquisition of the Middle Ages, New York: Barnes and Nobles, 1993 (reprint), s. 20, przypis.

8. Cyt. w: J. H. Merle d'Aubigne, Historya Reformacyi XVI wieku, Cieszyn 1886, t. 1, s. 31.

9. LeRoy E. Froom, The Prophetic Faith of Our Fathers, t. 2, Washington, D.C.: Review and Herald, 1948, s. 146, 149.

10. John A. O'Brien, The Inquisition, New York: Macmillan Publishing Co., 1973, s. 166.

11. Ibid.

12. Jan Wierusz-Kowalski, Poczet papieży, Warszawa: KAW, 1988, s. 133.

13. Jan Kochanowski, Dzieła polskie, Warszawa: PIW, 1955, s. 166.

14. John A. O'Brien, The Inquisition, New York: Macmillan Publishing Co., 1973, s. 168.

15. Ibid., s. 163-164.

16. Ibid., s. 162.

17. LeRoy Edwin Froom, The Prophetic Faith of Our Fathers, t. 2, Washington, D.C.: Review and Herald, 1948, s. 147.

18. Fragment listu papieża Aleksandra VI; cyt w: Philip Schaff, History of the Christian Church, t. 6, Peabody, Massachusetts: Hendrickson, s. 709.

19. John A. O'Brien, The Inquisition, New York: Macmillan Publishing Co., 1973, s. 176.

20. Cyt. w: Philip Schaff, History of the Christian Church, t. 6, Peabody, Massachusetts: Hendrickson, s. 711.

21. Cyt. w: John A. O'Brien, The Inquisition, New York: Macmillan Publishing Co., 1973, s. 177.

22. Cyt. w: Henry White, The Massacre of St. Bartholomew, New York: Harper and Brothers, 1868, s. 76.

23. Henry White, The Massacre of St. Bartholomew, New York: Harper and Brothers, 1868, s. 465-466.

24. LeRoy Edwin Froom, The Prophetic Faith of Our Fathers, t. 2, Washington, D.C.: Review and Herald, 1948, s. 626.

25. Cyt. w: Norman Davies, Europa, Kraków: Wydawnictwo Znak, 1999, s. 537.

26. Wacław Sobieski, Nienawiść wyznaniowa tłumów za rządów Zygmunta III, s. 22; cyt. w: Paweł Hulka-Laskowski, Pięć wieków herezji, Warszawa: Wydawnictwo Oświatowe, 1960, s. 125.

27. Ibid. s. 109; cyt. w: Ibid., s. 126.

28. Michał Bobrzyński, Dzieje Polski w zarysie, wyd. IV, 1927, t. 2, par. 84; cyt. w: Ibid., s. 73-74.

29. Józef Szujski, Dzieje Polski, t. 3, par. 90; cyt w: Ibid., s. 83.

30. Norman Davies, Europa, Kraków: Wydawnictwo Znak, 1999, s. 544.

31. To kontreformacyjne hasło propagandowe przypisywane jest jezuitom w czasie, gdy członkowie ich zakonu działający w Polsce sami byli... obcokrajowcami.

32. Ignacy Chrzanowski, Historia Literatury niepodległej Polski, s. 68; cyt. w: Paweł Hulka-Laskowski, Pięć wieków herezji, Warszawa: Wydawnictwo Oświatowe, 1960, s. 86.


kontak z autorem serwisu
Sylwestrem Szady
autor artykułu: Jonatan Dünkel

Chrzescijanski Serwis Promocyjny
Chrzescijanski Serwis Promocyjny

Ostatnie zmiany: 23.12.2000 r.

[początek]